Liber mortuorum

Księga zmarłych polskich pallotynów i pallotynek

Dziś, to jest 23 kwietnia 2024, mija rocznica śmierci:
ks. Antoni Czulak (†2021)

Wczoraj, to jest 22.04.2024, miała miejsce rocznica śmierci:
br. Tadeusz Trybuszewski (†1996)
ks. Stanisław Michalski (†2008)

W dniu jutrzejszym, to jest 24.04.2024, przypada rocznica śmierci:
ks. Leon Dąbski (†2011)

MADEJ Franciszek Ksawery (1912 – 1991), ksiądz, kapelan VII Rejonu AK „Jaworzyn”, ps. CzesławMADEJ Franciszek Ksawery (1912 – 1991), ksiądz, kapelan VII Rejonu AK „Jaworzyn”, ps. Czesław

Urodził się 21 XI 1912 w Dziewinie k. Bochni, w parafii Mikluszowice, w diecezji tarnowskiej, jako syn rolników Marcina i Marii z d. Szydłowska. 1 IX 1926 rozpoczął naukę w pallotyńskim Collegium Marianum. Sutannę otrzymał 15 VIII 1931 w Sucharach z rąk ks. Franciszka Kiliana. Tam też złożył pierwszą profesję na ręce ks. Tomasza Mąciora 15 VIII 1933, wieczną zaś 20 VIII 1936 w Ołtarzewie na ręce ks. Stanisława Wierzbicy. Studia filozoficzne odbył w Kleczy Dolnej (1934-35) i Wadowicach (1935-36), a teologiczne w Ołtarzewie (1936-40). Święcenia kapłańskie otrzymał 3 VI 1939 w Warszawie z rąk abpa Stanisława Galla.

We IX 1939 dotarł do Włodawy, skąd przybył do swych rodzinnych stron. Tam w Grobli pomagał w duszpasterstwie miejscowemu ks. proboszczowi. Na Boże Narodzenie 1939 powrócił do Ołtarzewa i skończył ostatni studiów teologicznych. Od IX 1940 objął funkcję prefekta w miejscowej szkole powszechnej i w Ożarowie (po ks. Józefie Jankowskim). Prowadził krucjatę eucharystyczną chłopców i dziewcząt. Był też przewodniczącym sekcji młodzieżowej w Radzie Głównej Opiekuńczej (od 1942 prezesem miejscowego Komitetu Opiekuńczego, którego działalność rozciągała się aż pod Truskaw). W ramach tego komitetu organizował w szkole posiłki dla biednych dzieci, a w czasie wakacji półkolonie. W wynajętym domu prowadził tzw. gniazdo dziecięce, w którym ok. 40. dzieci znalazło schronienie i całodzienne wyżywienie. Pomagała mu w tym s. Dolores Krauze, urszulanka, główna wychowawczyni i dziewczęta pomocnicze.

Ks. Madej włączył się w działalność narodowo-patriotyczną. Był kapelanem i komendantem VII Rejonu AK „Jaworzyn” o ps. Czesław. Zajmował się magazynem broni, mieszczącym się na terenie seminaryjnym, i prowadził działalność dywersyjną (niszczenie motocykli wojskowych kolumn zmotoryzowanych, tam stacjonujących, przez wsypywanie do silników środków chemicznych; pomoc przy niszczeniu akt ewidencyjnych osób przeznaczonych do wywiezienia na roboty przymusowe do Niemiec i wykazów kontyngentowych na rzecz armii niemieckiej urzędu gminnego, mieszczącego się w gmachu seminarium). Opiekował się skrzynką kontaktową znajdującą się w kościele Zbawiciela w Warszawie – służyła do przekazywania informacji poszczególnym obwodom i rejonom AK. Z Warszawy przywoził egzemplarze „Biuletynu Informacyjnego” i wszystkich innych konspiracyjnych pism, które wtedy wychodziły. Zagrożony aresztowaniem udał się w 1943 do Biegonic k. Nowego Sącza (od 1977 całą miejscowość włączono do Nowego Sącza), gdzie przez resztę wojny zastępował proboszcza; w księgach chrztu parafii figuruje pomiędzy 10 IV 1944 a 8 IV 1945. Utrzymywał też kontakt z tamtejszymi Batalionami Chłopskimi.

Po zakończeniu wojny został skierowany do duszpasterstwa w Gdańsku, przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie (przybył tam 15 VII 1945). Zabrał się tam do odbudowy i uruchomienia drewnianego baraku w pallotyńskim ogrodzie. Po poświęceniu i otwarciu kaplicy MB Częstochowskiej (26 VIII 1945) został pierwszym kapelanem kliniki Akademii Medycznej (7 X 1945), a w samym gmachu dyrekcji Akademii otworzył kaplicę, która przetrwała kilka lat. 12 II 1946 wyjechał do Warszawy, a w marcu przybył do Ząbkowic Śląskich i zamieszkał przy ul. Ziębickiej 38, w miejscu wysiedlonego pallotyna, ks. Alberta Bluma. W tym samym roku został przeniesiony do Wadowic na urząd ekonoma. W 1951 został mianowany proboszczem w Przedborowej, a następnie rektorem domu i proboszczem parafii w Wałbrzychu (do 1952). Przez kolejne lata był proboszczem w Przechowie k. Świecia n. Wisłą (obecnie dzielnica Świecia). W 1958 skierowano go do Kielc w charakterze duszpasterza. Następnego roku został przeniesiony do Wadowic, by powtórnie objąć funkcję ekonoma. W 1965 objął obowiązki kapelana sióstr pasterek w Topolnie k. Chełmna. W 1966 został przeniesiony do pracy duszpasterskiej w Szczecinie (był też spowiednikiem sióstr zakonnych na 3 placówkach). W 1971 został kapelanem sióstr loretanek w Warszawie, a po roku pomocnikiem ekonoma w domu seminaryjnym w Ołtarzewie. Jego ostatnią placówką była Częstochowa, gdzie od 1974 działał w duszpasterstwie współpracowników.

W ostatnich latach życia bardzo cierpiał. Były to lata mniejszego i bardziej nasilonego cierpienia, które cierpliwie i spokojnie przyjmował. Mimo tych dolegliwości zawsze pozostawał promienny. Swoje cierpienia starał się ofiarowywać za tych, którzy przeżywali przeróżne trudności i problemy życiowe. Rok przed śmiercią stwierdzono u niego nowotwór gardła. W ostatnich miesiącach i tygodniach trudno było mu już spożywać posiłki, przyjmował tylko niewielkie ilości płynu. Już w ostatnim czasie życia szpital był jego miejscem pobytu. Odwieziono go tam, aby złagodzić jego cierpienia. Niewiele wówczas wymagał dla siebie. Odszedł cicho 16 VII 1991 w szpitalu w Blachowni k. Częstochowy o godz. 15.25. Pogrzeb odbył się 18 VII. Mszy koncelebrowanej przewodniczył i homilię wygłosił prowincjał Czesław Parzyszek. Został pochowany w kwaterze pallotyńskiej na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie.

Był kapłanem dynamicznym. Cenił sobie pracę wśród dzieci i młodzieży, których zawsze skupiał wokół siebie, rozpalając w nich wszelkie dobre ideały. Proponował im zaangażowanie się w sodalicję mariańską. Ceniła go młodzież i dzieci, duchowni i świeccy. Był solidny w wykonywanej pracy kapłańskiej i chętnie podejmował się różnych zajęć. Umiał też współpracować z młodszymi od siebie współbraćmi, znajdując zawsze wspólny język porozumienia ze wszystkimi. Nie był człowiekiem konfliktowym i nie krzywdził innych swoimi sądami. Umiał zauważać dobre strony drugiego człowieka. Ksiądz Madej kochał Kościół i jego Magisterium. Nie lubił nowinkarstwa, co nie znaczy, że był zamknięty na nowe prądy w Kościele. Był kapłanem modlącym się, powierzającym Bogu radości i smutki Kościoła. Z modlitwy czerpał siły do pracy i wiernej służby Bogu i ludziom.

Ksiądz Franciszek chętnie opowiadał o dawnych dziejach polskiej prowincji i czuł się za nią odpowiedzialny. Należąc bowiem do niej, był rektorem, proboszczem, duszpasterzem różnych środowisk, kapelanem sióstr zakonnych, ekonomem domów. Szedł zawsze tam, gdzie go posłali przełożeni, nie dyskutując i nie wybierając lepszych funkcji czy miejsc. Do wszystkich tych posług zawsze przygotowywał się solidnie. Żył radościami i problemami stowarzyszenia. Zachowywał wiernie w swoim życiu przyrzeczenia stowarzyszenia. Raczej był człowiekiem skromnym i ubogim i nie dzielił dóbr na swoje i stowarzyszenia. Był człowiekiem wielkiej dobroci, pogody ducha i spokoju, które promieniowały z jego twarzy; był towarzyski i chętnie przebywał w towarzystwie osób sobie bliskich.



Fotografia dolna 2: Ks. F. Madej w czasie pobytu w Biegonicach. Fot. pochodzi ze zbiorów prywatnych z Biegonic, udostępniona za pośrednictwem ks. Piotra Lisowskiego
Ostatnio zmodyfikowano: 12 stycznia 2015 (uzupełniono 26 stycznia 2017)
Tekst biogramu: Tylus Stanisław, Leksykon polskich pallotynów (1915-2012), Ząbki 2013, 342-344


Materiały źródłowe


Stanisław Tylus SAC, Wywiad z ks. Franciszkiem Madejem SAC, InfoSAC nr 1 z 3 I 2017.
W grudniu 2016 roku napisał do mnie Ksiądz Proboszcz z Nowego Sącza - Biegonic, pytając czy ks. Franciszek Madej SAC (1912-1991) przebywał podczas wojny w Biegonicach. Zdawałem sobie sprawę, że takiego faktu nie odnotowała nasza literatura pallotyńska, stąd postanowiłem rozpocząć poszukiwania w naszym archiwum. Wiedziałem tylko, że ks. Jan Sopicki SAC złożył w archiwum materiały, które przygotowywał sobie do pracy seminaryjnej. Wśród tych materiałów znalazłem wywiad jaki przeprowadził 8 X 1974 w Ołtarzewie z ks. Madejem. To właśnie w nim znalazłem informację o pobycie ks. Madeja w Biegonicach. Zastępował tam proboszcza i angażował się w działalność konspiracyjną. Wywiad wnosi też wiele szczegółów do działalności ruchu oporu na terenie Ołtarzewa i Ożarowa (niektóre z nich są znane). Wobec tego tekst wywiadu przygotowałem do druku i poprawiłem, zachowując jednak styl wypowiedzi ks. F. Madeja SAC.

Jan Sopicki: Bardzo proszę o udzielenie mi przynajmniej kilku wiadomości o pracy księdza w okresie II wojny światowej. Wiem, że ksiądz włączał się w miarę swoich możliwości w pracę duszpasterską oraz współpracował z AK w ruchu oporu.
Ks. Franciszek Madej: Jako członek Stowarzyszenia byłem prefektem szkół. Miałem 27 lekcji; do Ożarowa chodziłem lub jeździłem na rowerze. W niedziele urządzałem nabożeństwa dla dzieci, ułożyłem im taką Mszę recytowaną, wydaną nawet drukiem za pozwoleniem władzy duchownej, której sobie udzieliłem. Taki jeden egzemplarz oddałem do archiwum. Była to rewelacja, bo jeszcze tego nie praktykowano w tamtym czasie. Oprócz pracy duszpasterskiej byłem przewodniczącym sekcji młodzieżowej w RGO, to jest w Polskim Komitecie Opiekuńczym. W ramach tego Komitetu organizowałem w szkole posiłki dla biednych dzieci. Odbywało się to na dużej przerwie. Mieliśmy kuchnię w Ożarowie, w remizie czy w czymś podobnym. Zawsze jechało tam kilku chłopców i wózkiem przywoziło posiłki do szkoły.

W jakim czasie było to organizowane? Czy już od początku okupacji?
Zacząłem pracę w 1940 roku i zakończyłem ją w 1943 roku. Kiedy się to zaczęło – Komitet Opiekuńczy już działał. Trudno mi powiedzieć, kiedy zaczął działać, bo ja należałem do niego, chyba od 1941 roku. Podczas wakacji organizowałem półkolonie. Dzieci wtedy nie wyjeżdżały nigdzie, dlatego dla nich zorganizowałem w szkole całe wakacje. Miałem dwie wychowawczynie z personelu nauczycielskiego z Warszawy, w tej chwili nie przypominam sobie ich nazwisk. Prócz tej akcji szkolnej prowadziliśmy jeszcze gniazdo dziecięce. W tym celu wynająłem od pallotynów Kamilówkę, tam gdzie obecnie mieszka dr Łuczak. Ok. 40. dzieci znalazło tam schronienie i całodzienne wyżywienie. Siostra Krauze, urszulanka, prowadziła gniazdo jako główna wychowawczyni; były też dziewczęta pomocnicze.

Czy to były dzieci rodzin z Ożarowa, czy też ...?
Z Ożarowa, miejscowe.

To było coś w rodzaju przedszkola?
Tak. Były tam urządzone piaskownice i miejsca do zabaw. To wszystko tam było. Na tym właściwie, zamykałaby się moja działalność młodzieżowa, z tym, że w 1942 roku objąłem prezesurę, a więc całokształt pracy Komitetu Opiekuńczego spadł na mnie. Moja działalność sięgała aż pod Truskaw. Tam zaszedłem kiedyś do pewnej rodziny. Dzieci mieszkały w takiej norze. Najpierw nie mogłem tej rodziny znaleźć. Wreszcie wskazano na ruiny. Wchodzę tam, ciemno, pełno dymu, na środku ognisko, wokół dwóch, trzech chłopców i jedna dziewczynka, najstarsza z nich, skrobie ziemniaki. Więc taka czasami była nasza działalność. W zimie, nie chcę przesadzać, ale wydawaliśmy dziennie dwa tysiące obiadów. Kuchnię prowadziły siostry urszulanki. Mnie w tej chwili interesuje, gdzie są wszystkie akta tej działalności, ponieważ to wszystko było prowadzone bardzo skrupulatnie. Były karty wywiadu rodzin, z których wszystko można by dziś wyczytać.

Kto finansował tę działalność?
Część pieniędzy pochodziła ze zbiórek, z kwest. Jeszcze jako prefekt, gdy nie byłem przewodniczącym, brałem udział w takiej kweście. Byłem w Borzęcinie, tam miałem młynarza, który jeszcze żyje w Warszawie, a którego zaprzysięgałem do AK. On właśnie zawsze na święta przysyłał nam metr najprzedniejszej mąki dla dzieci. To była bardzo zorganizowana akcja. Mieliśmy swój lokal na ulicy Dworcowej. Nie pamiętam już nazwisk ludzi, którzy z poświęceniem pracowali. Jedno nazwisko sobie przypominam - Lansztein. Był też człowiek, który był później wójtem w Ożarowie. Ten człowiek jeszcze żyje, bo go spotkałem. On nazywa się Birago. Pomagała mu p. Irka Sedlaczkówna. To była bardzo miła rodzina; wyjechali na zachód. Głównym źródłem naszej działalności była pomoc otrzymywana z centrali organizacji. Obejmowała ona całą Polskę, czyli całą Gubernię. Prezesem całości był hrabia Potocki. Centrala zaś otrzymywała pomoc z UNRY, z Ameryki. Od nich otrzymywaliśmy odzienie, żywność, konserwy, cukier. Przydziały jednak nie wystarczały na prowadzenie tak wielkiej kuchni. Dlatego też sami hodowaliśmy świnie, które później zabijaliśmy.

Tak było do 1945 czy 1944 roku?
Trwało to do mojego wyjazdu. W 1943 roku musiałem opuścić ten teren i szkołę, i Komitet Opiekuńczy.

A wcześniej, od 1939 roku, gdzie ksiądz przebywał?
W 1939 roku była eskapada po Polsce. Z dr. Graczem doszedłem do Włodawy. Miałem zamiar udać się do Okopów Świętej Trójcy, gdzie otrzymaliśmy palcówkę. To był cypel na pograniczu ze Związkiem Radzieckim i Rumunią. Rektorem tam został ks. Szulmiński. Zaproponowałem więc pewnej grupie udanie się do niego. Jednak za Warszawą pobłądziłem. Wszyscy natomiast mieliśmy udać się do Berezy Kartuskiej. Ja nie widziałem celu by iść tam. Dlatego zorganizowałem grupę: pięciu nas szło. Szedł ks. Pęzioł i ks. Lichy Joachim – obywatel niemiecki. Może bym sobie przypomniał, kto tam wtedy szedł jeszcze z nami, ale nie mam tych notatek przy sobie. Ja wtedy szedłem w mundurze harcerskim, Jaś Pęzioł szedł w sutannie. Zaraz za Warszawą dostaliśmy się nawet pod sąd wojenny. Posądzono nas o szpiegostwo. Wtedy Niemcy mieli wielu swoich szpiegów. A z nami szedł obywatel niemiecki! Taka to była oryginalna paka.

To ksiądz posiada z tego okresu jakieś notatki?
Niektóre tak. Na przykład, mogę ci ofiarować do akt moją legitymację prezesowską. Oczywiście jest napisana po niemiecku. W 1939 roku wróciłem późno, bo dopiero na gwiazdkę. Z powrotem maszerowałem przez cały miesiąc po Polsce. We Włodawie zatrzymałem się wtedy, gdy wszyscy już odpadli. Spotkałem tam dr. Gracza i razem byliśmy przez tydzień. Księża stamtąd uciekli, został tylko staruszek. Ja mówię wtedy do doktora: Doktorze, nie idziemy, bo gdzie pójdziemy? Zostaniemy tutaj! Zgodził się na to. Tam przeżywaliśmy ciężkie chwile. To przez naszą nieostrożność. Było wtedy forsowanie Bugu przez wojska niemieckie, które przyszły z Prus Wschodnich. Tu były jeszcze wojska polskie. Ja mówię do doktora: Pójdziemy i zobaczymy, jak to wszystko wygląda. Weszliśmy na kościół, który miał dwie wieże, a w środku był dach. Patrzymy, a tu ni stąd ni zowąd, już Niemiec pod kościołem. Ja mówię do niego: Doktorze, Niemiec leci, uciekajmy!, ale on tego nie słyszał. Ja zdążyłem zbiec na chór, a Niemiec poszedł do góry. Doktor wtedy przeżywał tragedię, bo był na drugiej wieży i nie wiedział, co z sobą zrobić. Ale wszystko jakoś skończyło się szczęśliwie. Przez tydzień tam byliśmy. Doktor chciał kupić konia i wóz, a ja rower. Ostatecznie kupiliśmy rower i wracaliśmy z powrotem: kawałek ja jechałem, potem zostawiałem rower i szedłem, a wtedy on znowu jechał, gdy doszedł do roweru. Dosyć szybko to nam ubywało. Później jacyś państwo uciekało z Wołynia i z nimi zabraliśmy się. Dojechaliśmy za Wisłę. Doktor wtedy poszedł do Ołtarzewa, a ja do swojej miejscowości rodzinnej koło Bochni. W Grobli przebywałem przez październik, listopad i część grudnia. Zatrzymałem się tam u ks. Józefa Bukowca. To była moja pierwsza działalność kapłańska. Grobla to taka miejscowość nad Wisłą. Miałem tam wspaniałą lekcję duszpasterstwa. Jak wróciłem, to nie potrzebowałem już uczyć się teologii pasterskiej. Wtedy nie wracałem zaraz, bo nie wiedziałem, czy w ogóle w Ołtarzewie jest coś zorganizowane. Zgłosiłem się na Kopiec, ale tam nic nie wiedzieli. Tymczasem w Ołtarzewie były warunki makabryczne, jak się później dowiedziałem. Gdy wróciłem w grudniu, to już mieliśmy lepiej, bo prowadziliśmy piekarnię i mieliśmy chleb za wypiek. Wtedy skończyłem studia i od września 1940 roku zacząłem uczyć. Wcześniej uczył ks. Jankowski. Mieliśmy święcenia po piątym roku, dlatego musieliśmy kończyć studia. Mam bardzo wspaniałe wspomnienia z pracy wśród dzieci. Prowadziłem Krucjatę, mimo tych różnych trudności. Co to były za wspaniałe falangi dzieci. Ja zawsze miałem pełno dzieci w kościele.

Czy dużo ludzi zaprzysiągł ksiądz do AK?
Nie. Nie przypominam sobie w tej chwili ilu ich mogło być, ale było gdzieś około 20, może więcej. Niektórzy jeszcze później przypominali mi się, że ja ich zaprzysięgałem, ale ja już o tym zapomniałem.
W „Za i Przeciw” ukazała się ostatnio notatka o mojej pracy. Ta notatka określa moją funkcję jako kapelana. Jako kapelan zaprzysięgałem ludzi do AK. Sam zostałem zaprzysiężony przez pana druha Jaronia na kapelana i komendanta gminy Ożarów. Zaszedłem do niego w Pruszkowie, w pokoju ciemno... to wszystko opisał Jaroń. Ma on wszystkie te notatki.

Czy p. Jaroń mieszka w Pruszkowie?
Nie, mieszka w Warszawie. Gdy spotkaliśmy się po wielu latach, ja mu powiedziałem, że sobie nie przypominam, żebyśmy się spotkali po tej przysiędze. Tymczasem on pokazał mi mój meldunek z pracy, który przekazałem na jego ręce. U nas był pion starszoharcerski , ale w tym kręgu właściwie nikogo nie było, tylko ja. Wszystko więc ograniczało się, jeżeli chodzi o starszych harcerzy, tylko do mojej pracy. Nasza akcja dywersyjna, to napad na gminę ożarowską, która mieściła się w naszym domu. Cośmy zdziałali? Zabraliśmy to, co przydawało się do naszych prac: maszynę do pisania i różne akta. Ja sobie wziąłem telefon do domu i dwie ogromne księgi meldunkowe. Schowałem je tak, żeby nikt nie znalazł. Tymczasem rano br. Klimczyk lub br. Górowicz powiedział mi, że znalazł jakieś księgi. Schowałem je na terenie budującej się kaplicy naszego kościoła. Włożyłem je w taką skrytkę, ale okazało się, że była dostępna. Dochodzeń specjalnych po tym wydarzeniu nie było. Tyle na tym skorzystaliśmy, że bracia zamiast pilnować torów, pilnowali przez całą noc gminy.

Kiedy to zorganizowaliście?
Chyba w 1942 roku.

W jaki sposób zorganizowano napad?
To wszystko zostało zorganizowane przez nas, członków AK. W nocy przyszliśmy i odbiliśmy drzwi. Wszystkie akta, które obciążały mieszkańców, zniszczyliśmy. Zabraliśmy też te dwie księgi meldunkowe, a także to, co było potrzebne. Nie wiem, czy była tam jakaś gotówka. Od tej chwili zmieniło się wiele; my mieliśmy swoją straż, a Niemcy obawiali się, by nie doszło do następnego włamania.

Czy Niemcy robili jakieś dochodzenie w tej sprawie?
Nie było żadnego dochodzenia.

Kto należał do organizacji AK?
Do Organizacji należał tylko brat Cyganiewicz, czyli br. Władysław Nalborski, który piekł chleb i śp. br. Derda. Na naszym terenie mieliśmy skład broni wszelkiej kategorii. Tu był tzw. magazyn ćwiczebny. Ta broń, która pochodziła ze zrzutów z Anglii, była magazynowana w części u Gierdwonia, w części w szkole ożarowskiej i w części u nas. O tym wiedział tylko główny magazynier, który był u Gierdwonia, nasi dwaj bracia i ja. To była akcje bardzo niebezpieczne. Pamiętam jedną taką tajną akcję: zrzut broni, gdzieś koło Łowicza. Trzeba było przewieźć te wszystkie paki do Ożarowa. Wszystkie paki załadowaliśmy do wagonów i przychodziły jako elementy potrzebne dla Kabla. Ze stacji trzeba było je odebrać i rozwieźć po magazynach. Część pak zawieźliśmy do urszulanek i tam rozpakowaliśmy je. Naturalnie, były w nich granaty ręczne, steny, medykamenty, różne środki sanitarne. Gdy ja odjeżdżałem, wszystko było jeszcze w porządku. Ale nastąpiła wsypa. Główny magazynier został aresztowany. Powiedział Niemcom, gdzie znajduje się broń. Nie wiedział tylko o magazynie szkolnym.

W jaki sposób Niemcy wpadli na ślad?
Nie wiem w jaki sposób się to stało. Magazynier zginął. Zamęczyli go. Chronologicznie, to należałoby cofnąć się do aresztowań naszych księży. Groziła nam rewizja wszystkich pomieszczeń. Ja wtedy nie miałem nic obciążającego, jak tylko formułę przysięgi, której nie mogłem znaleźć. Mieszkałem wtedy z ks. Jankowskim. Podczas rewizji stanąłem tyłem do mojego biurka, oni zaś penetrowali biurko ks. Jankowskiego, który był wtedy ekonomem. Pieniądze, które miał, przekazali wtedy mnie i tym się zadowolili. W moim biurku nie szukali. Jak wyszli, to po chwili znalazłem tę formułę przysięgi. Gdy przyjechali drugi raz, to zabrali wtedy ks. Szambelańczyka i kl. Sadowskiego. Na liście aresztowanych byłem i ja, ale wtedy przebywałem w szkole, właściwie to nie w szkole, bo ona była zajęta przez Niemców, tylko nauczaliśmy po domach. Niemcy wysłali wtedy po mnie pomocnika Mayera, niejakiego Stasia – krewnego ks. Zbłowskiego, aby mnie znalazł. Ten nie potrafił mnie odszukać. Kiedy wróciłem rowerem do domu, spotkałem ks. Brodę, który mi powiedział, że przyjechali po mnie. Zapytałem się: Gdzie oni są? Chodzą z ks. Zarazą. Spotkałem ich w kuchni. Ks. Zaraza najpierw mnie przedstawił. Później zapytali mnie: Czy rozumiem po niemiecku? Odpowiedziałem, że tak. A czy mówię po niemiecku? Powiedziałem, że nie. Zaczęli rozmawiać z ks. Zarazą, a ja wtedy powiedziałem, że wychodzę i wyszedłem. Odwieźli tamtych księży i przyjechali specjalnie po mnie, ale mnie nie wzięli. Później, gdy była wpadka z magazynem broni, wtedy już nie było wyjścia.

W którym roku była ta wpadka?
W 1943 roku. Naszym szefem był nauczyciel Bodzyński. Powiedział, żeby się ratował kto może. Wtedy musiałem opuścić szkołę i uciekać. Pojechałem wtedy do Biegonic między Sączami. Tam spędziłem cały rok wspaniałej pracy duszpasterskiej, a jeśli chodzi o organizacyjną, to miałem kontakty z tamtejszymi Batalionami Chłopskimi. Chyba to było we Wszystkich Świętych. W Dzień Zaduszny proszą mnie, taki jeden oddział – nie wiem czy Tatara czy kogo innego, dokładnie sobie nie przypominam – by przybyć do nich, odprawić im Mszę św. i wyspowiadać na tę uroczystość. Dali mi przewodnika i szliśmy górami do ich obozu, który był w Łomnicy, za Rytrem. Gdy szedłem z przewodnikiem do obozu, musieliśmy się posuwać bardzo ostrożnie, aby nie natknąć się na Niemców, którzy tam już zaczęli szperać. Podeszliśmy do obozu tak, że nikt nas nie zauważył. Było już wtedy ciemno. Komendant polecił mi się przespać do rana w szałasie. Na drugi dzień była spowiedź, Msza św., kazanie – nie wiem już o czym mówiłem, ale było patriotycznie, wszyscy byli do Komunii św. Spowiedź – to była satysfakcja. W obozie była też dziewczynka, córka znanego bibliotekarza z Nowego Sącza. W tej chwili nazwiska sobie nie przypominam. Wracając z tej Mszy św. poszedłem do redemptorystów w Łomnicy i potem przyjechałem z powrotem do Biegonic. Po wojnie nawet chciano nagrywać film o tamtych wydarzeniach, ale ja nie spotkałem się już z tymi partyzantami, z którymi miałem kontakty w Biegonicach.

Tak więc tutaj miałem też kontakty z ruchem oporu. Byłem w pewnym okresie w niebezpieczeństwie, bo Niemcy aresztowali nam niektórych chłopców. Zasadniczo nie podejrzewali mnie. Raz tylko głupio zrobiłem: na plebanię przyszedł pluton łączności niemieckiej. Dowódcą był tam kierownik szkoły Sznajdewil (?), w języku polskim znaczy to piła. Miałem więc kontakt z tymi ludźmi, gdyż chodziłem do nich na radio. Wtedy słuchałem, co się dzieje w Warszawie, zwłaszcza w czasie powstania warszawskiego. Była taka jedna niemiła sytuacja: on myślał, że ja słucham Warszawy, a ja słuchałem Londynu: caput Deutschland, caput Hitler. Wtedy coś kapnął i wyszedł z pokoju, gdzieśmy słuchali radia. Pytał się potem: Co to było? Ja powiedziałem, że Londyn. Wtedy zabronił mi powiedzieć komukolwiek żadnego słowa na ten temat, aby nikt się o tym nie dowiedział, bo tak jemu jak i mnie groziła za to śmierć. Później już byliśmy ostrożni. Wtedy szczerze rozmawialiśmy, opowiadałem mu różne sprawy i mówiłem mu, że sytuacja jest niebezpieczna, że jest przegrana i trzeba się ratować. Oni później przenieśli się do Pszczyny. Na jego pożegnanie powiedziałem mu: Do widzenia, ale nie w Sznajdewil, tylko w Pile. Trochę mu było przykro, ale widocznie wziął to sobie do serca, bo opuścił szeregi. Po pewnym czasie kilku z tego plutonu przyjechało i powiedzieli mi, że ich komendant zdezerterował. Byłem później po wojnie w Pile. Spotkałem się z jego uczennicami, ale on do Piły nie wrócił.

Faktycznie, przez cały rok byłem w górach i tam zastępowałem proboszcza, który w tym czasie opuścił parafię. Kiedyś przyjechał do mnie, gdy miałem Pierwszą Komunię dzieci. Pomógł mi wtedy wyspowiadać dzieci, kazanie o Matce Boskiej powiedział – a był wspaniałym kaznodzieją.

W Biegonicach miałem dobre czasy; przed południem miałem kilka lekcji religii, a po południu byłem wolny. Kolację jadłem u sołtysa. Była zawsze wspaniała. W tym czasie ważyłem 95 kg.

Chciałem jeszcze wrócić do akcji zorganizowanej w Ołtarzewie, kiedy była ta wpadka, o której mówiliśmy. Słyszałem z innych relacji, że Niemcy robili dokładne poszukiwania broni, która była u nas ukryta.
To stało się, gdy ja już wyjechałem. Zanim do tego doszło, wiedziałem, że było bardzo niebezpiecznie. Powiedziałem wtedy obu braciom: Zaklinam was na wszystkie świętości, należy wszystko zrobić, aby ostrożność była zachowana w najwyższym stopniu.

Rozumiem, że byli to br. Derda i br. Nalborski?
Tak. Oni wtedy przyrzekli zachować ostrożność. Wtedy nikt o tym nie wiedział, tylko oni. Sytuacja wówczas była tak groźna, że trzeba było usunąć wszystko. Derda, jako roztropny człowiek, jednego wieczoru – a obserwacja była dość silna – powiedział do br. Władzia, że dzisiaj musimy zrobić porządek. Br. Władysław mu odpowiedział, że już jest rozebrany. Wtedy br. Derda powiedział, że sam pójdzie. Ale poszli jednak razem. Wszystką broń, jaka była, spakowali w worki i wynieśli do stawu. Jeszcze tam jest w stawie.

Czy dużo było tej broni w tym czasie?
Tego dokładnie nie wiem, bo wtedy już nie obserwowałem. Dużo jej jednak nie było, bo gdy pojawiło się niebezpieczeństwo, to nie było już broni większego kalibru, przeciwczołgowej. Pozostała tu jednak broń różnego kalibru. Już wcześniej, było jedno niebezpieczeństwo rewizji i wtedy uchronił nas br. Władysław. Mianowicie, był donos, że u nas jest radio nadawcze. Zradiofonizowana była kaplica, tam gdzie obecnie jest refektarz. W furcie był wzmacniacz. Przyjechali więc samochodami, obstawili cały dom, na holu postawili karabin maszynowy. Br. Władysław miał wtedy dyżur. Ponieważ znał bardzo dobrze język niemiecki, zaczął im mówić: Proszę panów, ależ to nic podobnego! Wszystko pokażę. I pokazał im wszystko. Wtedy przyleciał do mnie, powiedział, że jest rewizja. Niemcy pytali się też czy jest telefon. Mój telefon był wtedy czynny. Ale był nielegalny!

Czy telefon był podłączony do sieci?
Tak, był podłączony. Szybko przerwałem druty. Wtedy na nieszczęście przywiozłem z Warszawy 1000 egzemplarzy „Biuletynu Informacyjnego” i miałem je w pokoju. Wyniosłem je szybko do ustępu i schowałem za muszlę. Brat Władysław powiedział Niemcom, że nic nie mamy i że jesteśmy w porządku. Przekonał ich i pojechali bez niczego. Pytali o telefon dlatego, że chcieli się porozumieć z dowództwem. Tak więc, ta pierwsza sytuacja była bardzo niebezpieczna. A wtedy, gdy przyjechali drugi raz, była już ścisła rewizja, ale wykazała, że nic nie ma. Wtedy ten komendant – nie pamiętam jakiego był stopnia – przyszedł do ks. Zarazy i powiedział, że to jest coś niepojętego, bo wszystko wiedział gdzie i co jest, ale nic nie znalazł. Powiedział, że to nasze szczęście, bo wszyscy byśmy wylecieli w powietrze.

A gdzie była schowana broń?
W tej chwili są tam salki katechetyczne. Tam były całe stosy drewna, bo to wszystko było jeszcze w budowie i tam była taka skrytka. Ta rewizja nastąpiła mniej więcej miesiąc po moim wyjściu. W międzyczasie jednak ks. Zaraza bardzo się dziwił, dlaczego ten Madej poszedł z Ołtarzewa. Wszystko mu się rozjaśniło, gdy była rewizja.

Skąd ksiądz przywoził „Biuletyny Informacyjne”?
Brałem je w różnych punktach w Warszawie. Na jakiej było ulicy, to już dziś nie pamiętam.

Co zawierały te „Biuletyny Informacyjne”?
To były wiadomości drukowane w tajnych drukarniach w Warszawie. Były to różne tytuły pism. Były też śpiewniczki i historia Polski, wydana chyba w Londynie. Miałem właściwie wszystkie pisma, które wychodziły wtedy, najwięcej „Biuletynów”, gdyż „Biuletyn” był naszym organem. Jednego do tej pory nie mogę odżałować, że wszystko to pożyczyłem jednemu żołdakowi z Gdańska i on mi już ich nie oddał. Tego mi bardzo żal.

Słyszałem, że ksiądz organizował również tajne nauczanie w Ołtarzewie. Nie wiem na ile to jest prawda. Czy mógłby ksiądz wymienić nazwiska tych, którzy to nauczanie organizowali. Chodzi mi szczególnie o członków naszego Stowarzyszenia.
Nie byłem zaangażowany w tajne nauczanie, ponieważ ja uczyłem publicznie, byłem zaangażowany w szkole i w Komitecie Opiekuńczym. Wiem, że robił to ks. Dąbrowski. Mam nawet fotografie. Kto więc uczył, to mi jest trudno powiedzieć, bo to był okres, kiedy ja wyszedłem z Ołtarzewa. Czy interesuje cię też akcja charytatywna?

Tak. Oczywiście.
Miałem się spotkać z Biragą i zapytać się, gdzie są akta naszej działalności charytatywnej. To byłby wspaniały materiał do odtworzenia całej naszej akcji.

Gdzie mieszka p. Birago?
W Ożarowie, tylko nie wiem dokładnie gdzie, na jakiej ulicy. Kiedyś mieszkał koło cegielni za torami na prawo. Najpierw prowadziliśmy tę akcję tam, gdzie jest obecnie poczta, a później w tym domu przed przejazdem.

Czy mógłby ksiądz jeszcze powiedzieć coś o innych członkach Stowarzyszenia, którzy bądź to prowadzili akcję charytatywną, bądź działali w ruchu oporu czy też jako kapelani wojskowi?
Na terenie Ołtarzewa jako jedyny byłem zaangażowany w taką akcję. Może ewentualnie ks. Pellowski, bo był członkiem Miłośników Ołtarzewa, był sekretarzem. On może też był zaangażowany. Można by zapytać na ten temat obecnego prezesa Towarzystwa Miłośników Ołtarzewa. Może on coś będzie wiedział o Pellowskim, o jego działalności. Jedno mogę tylko powiedzieć. Kiedyś urządzili jakiś wieczorek na cześć Wilda, który był prezesem. Wild był właścicielem piekarni, volksdeutschem. Ks. Pellowski napisał takie hymny pochwalne na cześć Wilda w protokołach. Ja te kartki wyrwałem. Jeżeli mają te protokoły, to bez tych kartek, bo było to trochę kompromitujące.
Ludzie, którzy byli w AK z Ożarowa i Ołtarzewa brali udział w akcjach w Kampinosie. Tam niektórzy zginęli.

Czy mógłby ksiądz coś powiedzieć o ks. Wierzbicy, który musiał się ukrywać przed Niemcami w Zalesiu?
Najpierw ukrywał się u sióstr w Brwinowie, a dopiero później w Zalesiu. Byłem tam u niego w okresie okupacji. Niemcy uznali, że dokonał wobec nich sabotażu, przez to, że kazał zakręcić niektóre natryski. On to uczynił dlatego, że było dużo Niemców i gdyby wszyscy chcieli korzystać jednocześnie z natrysków, to wtedy zabrakłoby wody. To nie była akcja sabotażowa, za jaką uznali ją Niemcy. Wtedy zbili go bardzo, dlatego ks. Wierzbica uciekł do Brwinowa i już później nie wrócił.

Przez jaki okres Niemcy przebywali w naszym domu?
Najpierw zrobili tu szpital już w 1939 roku. Mnie wtedy jeszcze nie było. Wróciłem dopiero później. Jak przyjechałem, to była już gwiazdka, chyba w 1940 roku – Niemcom nie było wolno być w kaplicy razem z innymi. Rzeczywiście komendant ogłosił swoim żołnierzom, że nie wolno im iść na pasterkę i tylko myśmy byli. Sam jednak przyszedł. Na offertorium organista zagrał „Cichą noc”, to wtedy wszyscy zaśpiewali po niemiecku.

Rozmowę przeprowadził kl. Jan Sopicki SAC, Ołtarzew 8 października 1974 r. Tekst przygotował do druku i poprawił ks. Stanisław Tylus SAC, zachowując jednak styl wypowiedzi ks. F. Madeja SAC



Indeks zmarłych według daty śmierci

Alfabetyczny indeks zmarłych

Indeks zmarłych z podziałem na lata śmierci

Miejsca spoczynku polskich pallotynów wraz ze zdjęciami


Ci, co odeszli ze Stowarzyszenia

Więzi Kardynała Franciszka Macharskiego z pallotynami


Rocznice pallotyńskich wydarzeń

Ks. Stanisław Jurkowski SAC, duszpasterz polonijny we Francji

Bereza Kartuska
Suchary

Indeksy i biogramy sporządził ks. Stanisław Tylus SAC
Kontakt: stansac@wp.pl
Stan z 11 marca 2024

Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstów i fotografii bez zgody autora strony jest zabronione.

Ostatnie zmiany
Nowe biogramy
-(od I 2024):ks. Karny Marek (†14 I 2024), ks. Chwiej Jerzy (†24 I 2024), ks. Nowek Tadeusz (†8 III 2024)

-(2023):ks. Bławat Anastazy (†1 I 2023), ks. Szczotka Marian (†28 I 2023), ks. Czaja Piotr (†25 II 2023), ks. Szczepański Józef (†19 V 2023), ks. Bazan Tadeusz (†15 VI 2023), ks. Borowski Tomasz (†20 VI 2023), ks. Jurkowski Stanisław (†10 II 2023), ks. Kantor Stanisław (†20 VI 2023), br. Kubiszewski Jan (†3 X 2023), ks. Wierzba Jacek (†21 XI 2023), ks. Kozłowski Józef (†26 XI 2023), ks. Rembisz Zbigniew (†7 XII 2023), ks. Bober Szczepan (†24 XII 2023),

-(2022):ks. Charchut Stanisław (†9 II 2022), s. Kirol Regina (†23 II 2022), s. Dziedzic Krystyna (†8 III 2022), ks. Daniel Leszek (†20 III 2022), s. Jasiulewicz Alina (†2 IV 2022), ks. Tomasiński Tadeusz (†1 VI 2022), ks. Matuszewski Stanisław (†23 VI 2022), br. Mystkowski Mieczysław (†1 VII 2022), s. Wenta Teresa (†27 VII 2022), bp Freeman Séamus (†20 VIII 2022), s. Michalik Sylweria (†22 VIII 2022), br. Szporna Wojciech (†5 X 2022), ks. Stasiak Władysław (†29 X 2022).

Liber mortuorum w latach 2020-2024. Przeszłość i przyszłość

1. Krótka historia strony Liber mortuorum
a) Pierwsze biogramy zmarłych pallotynów ukazały się na stronie internetowej WSD Ołtarzew w styczniu 2007 r. Autorem ich był ks. Janusz Dyl SAC, który tworzył je pod niezrealizowaną przez niego „Księgę zmarłych pallotynów”. W maju 2009 r., wraz z przebudową strony internetowej, zostały one zastąpione życiorysami, które również pochodziły z książki ks. Dyla pt. Pallotyni w Polsce w latach 1907-1947, Lublin 2001, s. 397-475. Te krótkie biogramy zostały doprowadzone do lat 1998-99 (nie były też kompletne i nie uwzględniały członków Regii Miłosierdzia Bożego). Od tego czasu ks. Stanisław Tylus SAC sporządził Indeks zmarłych według daty śmierci i dołączył wszystkie brakujące życiorysy zarówno z obu polskich prowincji, jak i Regii Miłosierdzia Bożego. Na stronie Seminarium ołtarzewskiego biogramy te istniały do 2013 r.
b) Nowe, obecnie istniejące biogramy zmarłych pallotynów, zostały napisane przez ks. Stanisława Tylusa SAC. W 2011 r. zostały one umieszczone na stronie http://www.pallotyni.pl, pod nazwą LIBER MORTUORUM. Początkowo były to tylko biogramy polskich pallotynów i przełożonych generalnych Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego oraz życiorysy pallotynek. Poszerzona i poprawiona ich wersja (ale bez pallotynek i przełożonych generalnych pallotynów) została opublikowana drukiem (Tylus Stanisław, Leksykon polskich pallotynów 1915-2012, Ząbki 2013, ss. 694).
c) W latach 2013-15 strona Liber mortuorum (http://pallotyni.eu/Liber.mortuorum/zmarli_index.php) została poszerzona o życiorysy pallotynów i pallotynek pochodzenia polskiego oraz ekspallotynów, którzy zmarli jako księża diecezjalni lub w innym instytucie życia zakonnego. Od listopada 2014 r. dołączone zostały też biogramy pallotynek pracujących w Polsce lub pochodzących z terenów polskich, jak również ich przełożone generalne. W 2015 r. rozszerzono zakres przedmiotowy strony o nowe kategorie: Słudzy Boży spoza Polski i Niemieccy pallotyni działający przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich. Niezależnie od tego uaktualniane były kategorie Polskich pallotynów i Pallotynek, którzy odeszli do wieczności w okresie lat 2013-15. W celu szybszego znalezienia poszukiwanego biogramu przemodelowano Indeks zmarłych według daty śmierci oraz sporządzono nowy Alfabetyczny indeks zmarłych oraz Indeks zmarłych z podziałem na lata śmierci.
d) W listopadzie 2017 r. strona została umieszczona w domenie https://LiberMortuorum.pl/ skąd jej zawartość jest dostępna w serwisach takich jak: http://www.pallotyni.pl, http://sac.org.pl
e) W 2015 r. strona Liber mortuorum aktualizowana była kilkanaście razy. Pojawiło się na niej 88 nowych biogramów, głównie pallotynek (65). Tego roku, praktycznie w 50% istniejących biogramów, zostały wprowadzone liczne uzupełnienia i poszerzenia, a także poprawiono zauważone błędy. Zmiany w poszczególnych biogramach sygnalizowane są informacjami naniesionymi pod konkretnym biogramem. Pod określeniem Zmienione lub Uzupełnione biogramy autor ma na myśli nie tylko istotną lub większą partię zmian, ale i pewne drobne informacje, które pojawiały się niezależnie od ich zaznaczenia. W 2016 r. dodano 28 nowych biogramów, zaś w 2017 r. pojawiło się 14 biogramów.

2. Stan aktualny biogramów
a) W latach 2022-2023 strona Liber mortuorum poszerzyła się o łącznie o 24 biogramy, z których 23 to nowe biogramy polskich pallotynów: ks. Charchut Stanisław (†9 II 2022), ks. Daniel Leszek (†20 III 2022), ks. Tomasiński Tadeusz (†1 VI 2022), ks. Matuszewski Stanisław (†23 VI 2022), br. Mystkowski Mieczysław (†1 VII 2022), br. Szporna Wojciech (†5 X 2022), ks. Stasiak Władysław (†29 X 2022), ks. Bławat Anastazy (†1 I 2023), ks. Szczotka Marian (†28 I 2023), ks. Jurkowski Stanisław (†10 II 2023), ks. Czaja Piotr (†25 II 2023), ks. Szczepański Józef (†19 V 2023), ks. Bazan Tadeusz (†15 VI 2023), ks. Borowski Tomasz (†20 VI 2023), ks. Kantor Stanisław (†20 VI 2023), br. Kubiszewski Jan (†3 X 2023), ks. Wierzba Jacek (†21 XI 2023), ks. Kozłowski Józef (†26 XI 2023), ks. Rembisz Zbigniew (†7 XII 2023), ks. Bober Szczepan (†24 XII 2023). Ukazał się również jeden biogram przełożonych geberalnych i biskupów - bp Freeman Séamus (†20 VIII 2022).

Tabela. Stan aktualny biogramów na koniec grudnia 2014-2024 r.
Kategorie pallotyńskich biogramów

XII
2014

XII
2015

XII
2016

XII
2017

XII
2018

XII
2019

XII
2020

XII
2021
XII
2022
XII
2023
2024
Polscy pallotyni 368 377 387 395 401 404 419 431 442 455 +3
Pallotyni polskiego pochodzenia (*) 14 16 18 18 18 18 18 18 18 18  
Przełożeni generalni i biskupi 19 19 20 22 23 25 25 26 27 27  
Słudzy Boży spoza Polski -- 5 6 6 6 6 6 6 6 6  
Niemieccy pallotyni działający przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich (✺) -- 7 11 13 13 13 13 13 13 13  
Ekspallotyni (**) 23 23 25 25 25 25 25 25 25 25  
Pallotynki (przełożone generalne i siostry pracujące w Polsce lub pochodzące z terenów polskich zostały oznaczone znakiem ☼) 47 112 113 114 118 122 127 130 130 130  
Przyjaciele SAC i ci, co odeszli od Stowarzyszenia -- -- 7 8 8 8 9 9 9 9  
Razem 471 559 587 601 612 621 642 658 670 683 +3

b) W latach 2018-2021 strona Liber mortuorum poszerzyła się o 24 nowych biogramów. W grupie Polskich pallotynów i Pallotynek znalazły się następujące biogramy: s. Speransa Joniec (†11 II 2018), s. Teresa Matula (†1 VI 2018), ks. Jerzy Maj (†24 VI 2018), br. Jan Bandoszek (†28 VII 2018), ks. Tadeusz Płonka (†24 VIII 2018), ks. Bogdan Kusznir (†26 VIII 2018), s. Majola Rataj (†6 XI 2018) , s. Jadwiga Waszczeniuk (†17 XI 2018), ks. Józef Świerkosz (†20 XII 2018) , ks. Andrzej Biernacki (†23 XII 2018), s. Władysława Sitarz (†27 IV 2019) , s. Helena Szaniawska (†22 VII 2019), ks. Witalij Wezdeckij (†24 VIII 2019), s. Martyna Gumul (†9 IX 2019), s. Estera Stachnik (†20 IX 2019), ks. Kazimierz Czulak (†29 IX 2019), br. Tadeusz Wojciechowski (†12 XII 2019), ks. Stanisław Kobielus (†3 I 2020), br. Jan Cuper (†18 II 2020), ks. Józef Żemlok (†16 III 2020) i ks. Józef Liszewski (†18 III 2020). ks. Żemlok Józef (†16 III 2020)ks. Liszewski Józef (†18 III 2020), ks. Kantor Wiesław (†5 V 2020)ks. Latoń Jan (†7 V 2020)s. Wołosewicz Wirginitas (†17 V 2020), s. Hetnał Maria (†14 VI 2020), s. Otta Agnieszka (†15 VII 2020), ks. Korycki Jan (†31 VII 2020)ks. Szewczul Jerzy (†6 X 2020), s. Smentoch Kryspina (†14 X 2020), s. Suchecka Zofia (†19 X 2020)ks. Domagała Stefan (†24 X 2020)ks. Dragiel Mirosław (†30 X 2020)ks. Pytka Kazimierz (†5 XI 2020), ks. Domański Ryszard (†10 XI 2020), ks. Młodawski Grzegorz (†22 XI 2020), ks. Lisiak Józef (†27 XII 2020), s. Klekowska Mariola (†27 XII 2020), ks. Dzwonkowski Roman (†30 XI 2020), s. Wojtczak Urszula (†9 I 2021), ks. Błaszczak Jerzy (†15 I 2021), ks. Rykaczewski Tadeusz (†9 II 2021), ks. Czulak Antoni (†23 IV 2021), ks. Daniel Edward (†17 IV 2021), s. Gojtowska Agnieszka (†27 V 2021), ks. Nowak Kazimierz (†14 V 2021), s. Pruszyńska Zefiryna (†1 V 2021), ks. Zając Jan (†4 VII 2021), ks. Kot Jan (†8 VII 2021), ks. Mugobe Banuni Ignace (†26 VII 2021), ks. Kończak Jan (†11 VIII 2021), ks. Stachera Kazimierz (†24 VIII 2021), ks. Orlikowski Stanisław (†9 X 2021) i br. Dziczkiewicz Franciszek (†21 X 2021). Grupę Przełożonych Generalnych i pallotyńskich biskupów reprezentują: bp Konrad Walter (†20 IX 2018), bp Thomas Thennatt (†14 XII 2018), bp Alojzy Orszulik (†21 II 2019) i abp Hoser Henryk (†13 VIII 2021).

c) W latach 2018-19 autor strony przeprowadził kwerendę materiałów zawartych w archiwum domu pallotyńskiego w Gdańsku (dom przy ul. Elżbietańskiej). Niezależnie od tego, trwała kwerenda materiałów w Archiwum Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Szerokiemu badaniu poddawane były materiały, które autor strony pozyskał wcześniej w Archiwum Generalnym Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w Rzymie, w Archiwum Regii Miłosierdzia Bożego w Paryżu i w Archiwum Sekretariatu Prowincji Zwiastowania Pańskiego w Poznaniu. Wiele nowych informacji autor otrzymał od osób prywatnych i instytucji. Istniejące biogramy są systematycznie wzbogacane o fotografie, zarówno portretowe, jak i grupowe (sytuacyjne). Zdjęcia pochodzą głównie ze zbiorów Archiwum Prowincji Chrystusa Króla, ale i wielu osób prywatnych, którym pragnę jeszcze raz serdecznie podziękować

3. Zrealizowane plany z ubiegłych lat (zapowiadane i niezapowiadane)
a) Z dniem 12 stycznia 2015 r. zostały wymienione na stronie Liber mortuorum wszystkie dotychczasowe wersje życiorysów pallotynów polskich zmarłych do 2012 r. W ich miejsce wprowadzono biogramy zaczerpnięte z publikacji autora strony (Tylus Stanisław, Leksykon polskich pallotynów 1915-2012, Ząbki 2013). Inne kategorie pozostały bez zmian.
b) Zgodnie z zapowiedziami od sierpnia 2015 r. włączane są stopniowo do strony Liber mortuorum biogramy niemieckich pallotynów, działających przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich. Na chwilę obecną włączono biogramy 13 niemieckich pallotynów, umieszczając przy ich nazwisku symbol ✺.
c) Spośród nie sygnalizowanych wcześniej zmian na stronie Liber mortuorum pojawiła się od maja 2015 r. nowa grupa biogramów, to jest pallotyńskich sług Bożych spoza Polski. Obecnie w jej ramach można znaleźć 6 biogramów. Są to życiorysy: bł. Richarda Henkesa (†1945), bł. Elisabetty Sanny Porcu (†1857), Josefa Englinga (†1918), Josefa Kentenicha (†1968), Franza Reinischa (†1942) i bpa Heinricha Vietera (†1914).
d) Wśród nowych inicjatyw, nie sygnalizowanych wcześniej, należy wymienić dział Materiały źródłowe. Dział ma za zadanie poszerzać naszą wiedzę na temat życia i działalności zmarłego.
e) Dołączono również Miejsca spoczynku polskich pallotynów. Jest to alfabetyczny układ według miejsc pochówków, w których złożono zmarłych Współbraci. Obejmuje zarówno obszar Polski, jak i całego świata. Na końcu listy umieszczono też miejsca pochówków pallotynów z niemieckiej Prowincji Świętej Trójcy, spoczywających na ziemi polskiej, pallotynek i ekspallotynów. Pierwotna wersja została umieszczona 31 października 2015 r.
f) W styczniu 2016 r. umieszczono na stronie Liber mortuorum biogram ks. Antoniego Słomkowskiego †1982, kapłana archidiecezji gnieźnieńskiej, profesora i rektora KUL (i materiały źródłowe, którymi są jego wspomnienia na temat kontaktów z pallotynami), zapoczątkowując w ten sposób grupę przyjaciół SAC. Grupa aktualnie obejmuje 8 nazwisk i będzie ona stopniowo realizowana w najbliższych latach.
g) Uzupełniono i poszerzono biografie w kategorii Niemieccy pallotyni działający przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich i Pallotyńscy słudzy Boży spoza Polski. Kontynuowane będą dalsze prace nad uzupełnianiem i poszerzaniem dotychczasowych biogramów, bowiem kwerenda materiałów archiwalnych dostarcza wiele nowych i nieznanych do tej pory informacji.
h) Na początku 2016 r. dołączono do strony Liber mortuorum zestawienie chronologiczne, które zostało zatytułowane: Rocznice pallotyńskich wydarzeń przypadających w 2016 roku. Autor strony zestawił wydarzenia, jakie dokonały się w latach: 1916 (100 lat temu), 1941 (75 lat temu), 1966 (50 lat temu) i 1991 (25 lat temu). W 2020 r. w miejsce w.w. Rocznic pojawi się Kalendarium pallotyńskie, które autor systematycznie publikuje na swoim profilu FB - https://www.facebook.com/profile.php?id=100012227057005.
i) Spośród innych planów zrealizowanych planów było zakończenie Kalendarium dziejów Regii Miłosierdzia Bożego (1946-2019).

5. Uwagi i prośba o materiały
Wszystkich zainteresowanych biogramami zmarłych pallotynów lub pallotynek proszę o ewentualne spostrzeżenia i uwagi dotyczące treści biogramu lub innych kwestii. Ponadto zachęcam Wszystkich do przekazywania fotografii, informacji lub materiałów (jeśli trzeba, oczywiście do zwrotu) na adres e-mailowy: stansac@wp.pl lub listownie na adres: Pallotyński Instytut Historyczny, ul. Skaryszewska 12, 03-802 Warszawa.

Stroną techniczną Liber mortuorum już od 15 lat (od 2009 r.) zajmuje się Pan Donat Jaroszewski. Za lata współpracy, cierpliwość i wszelaką pomoc w tym zakresie jestem Mu bardzo wdzięczny.

Warszawa 28 I 2024
Stanisław Tylus SAC

Ksiądz dr Stanisław Tylus przy relikwiach św. Wincentego Pallottiego w kościele SS. Salvatore in Onda przy via dei Pettinari w Rzymie

Autor strony przy relikwiach św. Wincentego Pallottiego w kościele SS. Salvatore in Onda przy via dei Pettinari w Rzymie (8 XII 2014)





W Archiwum Regii Miłosierdzia Bożego w Paryżu (7 II 2015)
30. rocznica święceń kapłańskich. Ołtarzew 10 V 2016 Księdza Stanisława Tylusa

30. rocznica święceń kapłańskich. Ołtarzew 10 V 2016. Od lewej księża: Waldemar Seremak, Jerzy Suchecki, Marian Kowalczyk, Tadeusz Pawłowski, Zbigniew Rembisz, Józef Targosz, Andrzej Majchrzak, Stanisław Tylus, Krzysztof Wojda, Kazimierz Szczepanik, Józef Nowak, Edward Grudziński, Wojciech Pietrzak, Edward Szram i br. Franciszek Dziczkiewicz

TYLUS STANISŁAW, LEKSYKON POLSKICH PALLOTYNÓW (1915-2012), APOSTOLICUM Ząbki – PALLOTTINUM Poznań 2013, ss. 694Leksykon polskich pallotynów 1915-2012

Publikacja Leksykon polskich pallotynów zawiera 356 biogramów polskich pallotynów zmarłych w latach 1915-2012. W książce został zastosowany układ alfabetyczny. Do biogramów zostały dołączone fotografie portretowe. Pod każdym biogramem została zamieszczona literatura, zawierająca bibliografię przedmiotową. Publikację zamyka indeks osobowy.

Podstawę źródłową niniejszej pracy stanowią akta osobowe zgromadzone w: Archiwum Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie, Archiwum Sekretariatu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie, Archiwum Regii Miłosierdzia Bożego w Paryżu, Archiwum Generalnym Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w Rzymie i Archiwum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W pracy zostały uwzględnione „Wiadomości Polskiej Prowincji SAK” (do 1993), „Wiadomości Prowincji Chrystusa Króla” (1993-2012), „Annuntianda. Biuletyn Prowincji Zwiastowania Pańskiego SAK” (1994-2012). Pomocne okazały się katalogi stowarzyszenia i prowincji polskich, czasopisma wydawane przez pallotynów i kroniki poszczególnych domów. Nie bez znaczenia były również relacje ustne żyjących członków stowarzyszenia i przedstawicieli rodzin zmarłych.

Zmarli współbracia tworzyli pallotyńską historię i byli nieomal wszechobecni w wielu dziedzinach polskiej kultury XX-XXI w., np. w nauce, literaturze i wszelkiego rodzaju piśmiennictwie oraz w działalności edukacyjnej, wychowawczej i wydawniczej, a także w pracach na rzecz emigracji, misji i apostolstwa świeckich. Pośród nich są postacie bardzo znane, które wywarły duży wpływ na dzieje Kościoła polskiego, m.in.: ks. Alojzy Majewski, ks. Wojciech Turowski czy Sł. B. ks. Stanisław Szulmiński, albo przeszły do historii Polski dzięki wielkiej miłości do Ojczyzny, jak Bł. ks. Józef Stanek czy ks. Franciszek Cegiełka i wielu innych.

Jednak w Leksykonie znajdują się nie tylko ci najwięksi, ale wszyscy, którzy żyli i działali w polskich strukturach stowarzyszenia w kraju i poza nim. O każdym z nich, nawet najskromniejszym bracie, kleryku czy nowicjuszu, możemy dowiedzieć się wszystkiego, co można było wydobyć ze źródeł i opracowań.

Książka jest już niedostępna w sprzedaży.