1. „Cóżem jest o Panie, iżeś mnie przywiódł aż dotąd?” 75 lat kapłaństwa ks. Tadeusza Płonki SAC (InfoSAC z 5 IV 2016)
Kapłaństwo ks. Tadeusza Franciszka Płonki rozpoczęło się w Wielki Poniedziałek, 7 kwietnia 1941. Tego dnia w katedrze warszawskiej przyjął święcenia kapłańskie z rąk abp. Stanisława Galla. Razem z nim do sakramentu kapłaństwa przystąpiło dziesięciu diakonów pallotyńskich. Po powrocie do Ołtarzewa, razem z ks. Konstantym Kobielusem, wyjechali do swej rodzinnej miejscowości, do Wieprza k. Andrychowa. Posiadając fałszywe paszporty (o które postarał się ks. Szczepan Gracz) przekroczyli w Wadowicach granicę Generalnej Guberni i Rzeszy Niemieckiej. Na tych dokumentach byli w Wieprzu od kwietnia do jesieni tego roku. Wtedy przełożeni wezwali ich, aby dokończyli studia teologiczne w Ołtarzewie.
W Poniedziałek Wielkanocny w kościele parafialnym w Wieprzu odbyły się dwie Msze prymicyjne. Wtedy nie było jeszcze koncelebry, więc najpierw odprawiał swoją Mszę ks. Konstanty Kobielus. Potem było kazanie prymicyjne, wspólne dla obu mszy, które wygłosił sąsiedni proboszcz z Inwałdu, ks. kanonik Klemens Tatara. Po kazaniu odprawił swoją Mszę prymicyjną ks. Tadeusz Płonka. Uroczystości trwały długo. Neoprezbiterzy mieli też swoje obrazki prymicyjne. Ks. Tadeusz na swoim obrazku wypisał sobie słowa z Drugiej Księgi Samuela 7,18: „Cóżem jest o Panie, iżeś mnie przywiódł aż dotąd?” (to fragment wiersza osiemnastego z tej księgi, którego całość w obecnym tłumaczeniu brzmi: „Kimże ja jestem, Panie mój, Boże, i czym jest mój ród, że doprowadziłeś mię aż dotąd?”). U dołu obrazka prymicyjnego była krótka prośba – modlitwa wyrażona w słowach: „Miłosierdziem swoim otocz nas Panie, Boże nasz od wszelkiego nieszczęścia”. Od czasu święceń kapłańskich ks. Tadeusz dodawał w swych modlitwach słowa: „Matko Boża Uśmiechnięta wróć Polakom szczery i serdeczny uśmiech”.
Z czasów prymicji zachowało się jedno zdjęcie. Jego historię opowiedział mi sam Jubilat. Fotografię miał wykonać jego rodzony brat, w pobliżu swego domu. Tego zdjęcia przez wiele lat nie widział ks. Tadeusz, bo jego brat został wywieziony na roboty do Niemiec, już po trzech dniach od prymicji. Dopiero w roku jubileuszu 50-lecia kapłaństwa (1991) odszukano w domu rodzinnym fotografię i zrobiono kopię. „Zobaczyłem siebie dopiero po 50. latach. Patrząc na zdjęcie zastanawiałem się, czy to ja na nim jestem” – powiedział w ubiegłym roku ks. Tadeusz. Obecnie fotografia stoi na regale w pokoju ks. Tadeusza. Widać na niej pewnego siebie młodego człowieka, wchodzącego z nadzieją w życie kapłańskie. Mimo trudnej sytuacji, tzn. okupacji hitlerowskiej, ufał że Polacy w sytuacjach krytycznych potrafią się zjednoczyć i walczyć o niepodległość, stąd jako polonista zawsze miał w pamięci słowa Zagłoby: „Niech, gdy ciężkie czasy nadejdą, wspomną na nas i nie desperują nigdy, bacząc na to, że nie masz takowych terminów, z których by się viribus unitis (wspólnymi siłami) przy Boskich auxiliach podnieść nie można”.
Razem z ks. Tadeuszem Płonką święcenia kapłańskie przyjęli: Ignacy Ciastoń (†25 IX 1988), Józef Dąbrowski (†27 XII 1992) , Antoni Jaroch (†16 II 2008) , Józef Jażdżewski (†7 VI 1981) , Konstanty Kobielus (†18 VII 1984) , Marian Sikora (†21 II 2003) , Bł. ks. Józef Stanek (†23 IX 1944) , Franciszek Wieczorek (†7 IX 1988) ** i Józef Żyto (†23 XI 1966) . Spośród nich ks. Wieczorek inkardynował się w 1953 do diecezji włocławskiej.
Ks. Stanisław Tylus SAC
***********
2. Uroczystość 75.lecia kapłaństwa ks. Tadeusza Płonki SAC (InfoSAC z 12 IV 2016)
Wspólnota pallotyńska w Gdańsku świętowała 7 kwietnia 2016 Mszę świętą jubileuszową, podczas której ks. Tadeusz Płonka SAC dziękował Bogu za 75 lat swej ofiarnej kapłańskiej posługi Kościołowi i drugiemu człowiekowi. Ksiądz dr Janusz Łuczak, rektor domu, witając wszystkich uczestników tej niezwykłej uroczystości, podkreślił, że jest to święto nie tylko wspólnoty przy ul. Elżbietańskiej 1, ale i całej Prowincji Zwiastowania Pańskiego. Mszy świętej przewodniczył biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej, Zbigniew Zieliński. Wprowadzenia do Mszy świętej dokonał przełożony prowincjalny ks. dr Adrian Galbas:
Czcigodny Księże Jubilacie, Drogi Księże Tadeuszu, Wszyscy Uczestniczy tej Uroczystości z Jego Ekscelencją Księdzem Biskupem Zbigniewem na czele!
Kiedy dokładnie pięć lat temu, w tym samym miejscu, świętowaliśmy jubileusz 70.lecia kapłaństwa naszego dostojnego Jubilata, wówczas ktoś z gości zapytał: „Księże Tadeuszu, a zaprosi nas Ksiądz na jubileusz 75.lecia swoich święceń”. A Ksiądz Tadeusz odpowiedział: „Jak dożyjecie, to przyjedźcie”. Słowa te okazały się prorocze, bo wielu, tak naszych współbraci, jak i ludzi spoza Stowarzyszenia, którzy byli tu pięć lat temu, dzisiejszego dnia już nie doczekali. Jubilat na szczęście doczekał i dziś możemy cieszyć tym niezwykłym dniem i dziękować Bogu za Księdza Tadeusza, za jego życie, wiarę, powołanie do pallotyńskiej rodziny, za lata kapłaństwa naznaczone tak ofiarną służbą, za wszystkie dary i charyzmaty, którymi go Bóg obdarował, a którymi on sam tak chętnie się dzielił i nadal dzieli z innymi. Ten dzień 75-lecia święceń Księdza Tadeusza przeżywamy w niezwykłym czasie Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, gdy kontemplując miłosierdzie Ojca, sami chcemy stawać się miłosierni jak Ojciec wobec tych wszystkich, których spotykamy na co dzień. Jest to szczególne zadanie dla księży, jak wiadomo papież Franciszek ustanowił w tym roku misjonarzy miłosierdzia, ale jak napisali księża biskupi w liście na Wielki Czwartek wszyscy kapłani są wezwani do tego, aby stawać się misjonarzami miłosierdzia. Nasz Czcigodny Jubilat przez minione 75 lat swojej kapłańskiej posługi był i jest z pewnością misjonarzem miłosierdzia. Miłosierdzie Boże wiernie głosi i hojnie rozdaje poprzez słowo, sakramenty oraz konkretne, a codzienne uczynki miłosierdzia. Czynił to także wtedy, gdy miłosierdzie Boże było poddawane w wątpliwość, w okrutnych latach faszyzmu, stalinizmu, zimnej wojny czy gorących niepokojów. Swoją życzliwością i prostą dobrocią, serdecznym uśmiechem umiał i umie Ksiądz Tadeusz stawać blisko człowieka, zwłaszcza tego, któremu jest szczególnie ciężko i bardzo w życiu pod górę. Zdumiewająca jest ta bezgraniczna otwartość Księdza Tadeusza na drugiego człowieka, to że zawsze szuka on sposobu dotarcia do człowieka, do każdego, po prostu idzie do drugich, nawet teraz z tym swoim chodzikiem, nie czekając aż ci drudzy ludzie przyjdą do niego. Ksiądz Tadeusz nie otacza się tylko swoimi, takimi którzy myślą jak on, czują jak on, żyją jak on. Ma czas i serce także, a może przede wszystkim dla tych, którzy są inni, którzy postępują i wybierają inaczej. W każdym człowieku widzi dziecko Boże. Iluż takich ludzi spotkał pracując w parafii, w szkole, czy w szpitalu. Za to miłosierne życie i miłosierne kapłaństwo chcę dzisiaj szczególnie podziękować w imieniu całej Prowincji Zwiastowania Pańskiego, której Ksiądz Tadeusz jest członkiem. Księże Tadeuszu, szczerze Cię podziwiam i z serca dziękuję. Taki styl Twojego życia i Twojego kapłaństwa jest najlepszą akcją powołaniową. On pokazuje, że warto i dlaczego warto być księdzem. Niech czuwa nad Tobą, oto się modlimy w czasie tej Mszy świętej, Najświętsza Panna Maryja, ta Uśmiechnięta, a miłosierny Pan niech nieustannie udziela Ci swoich niewyczerpanych łask, które płyną z tej wiecznie otwartej Bramy Miłosierdzia, jaką jest Najświętsze Serce Jezusa. Księdza Biskupa proszę o przewodniczenie tej Mszy świętej i umocnienie nas słowem Bożym.
W swojej homilii Ksiądz Biskup powiedział:
Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, a jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Czcigodny Księże Tadeuszu, nasz drogi Jubilacie. Drodzy w kapłaństwie Bracia z Księdzem Prowincjałem na czele, Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Za sprawą przeżywanego jubileuszu, nam, którzy się tu zgromadziliśmy w tym bogatym w historię gdańskim kościele św. Elżbiety, w którym od wielu lat duszpasterską pieczę podejmują Księża Pallotyni, z wielkimi i trwałymi sukcesami, owocami, a wśród nich dzisiejszy Jubilat, udziela się nam, chociaż mówimy o 75. rocznicy kapłaństwa, coś z nastroju i klimatu prymicji, a to za sprawą niezwykłej pogody ducha i młodzieńczości naszego Jubilata. Dzisiaj stajemy wokół ołtarza, przy którym przez dziesiątki lat stawał Ksiądz Tadeusz i wielu jego współbraci, aby jeszcze pełniej pochylić się nad tajemnicą kapłaństwa, aby jeszcze bardziej odkryć w tym szczególnym bogactwie Chrystusowego kapłaństwa sakramentalnego obecność Księdza Tadeusza, jego wkład i nie czynimy tego z jakichś bałwochwalczych powodów, ale przede wszystkim w duchu miłości i ogromnej wdzięczności za Twoją Księże Tadeuszu kapłańską służbę.
Życie Twoje jest nam dobrze znane i chociaż staję przed bardzo trudnym zadaniem, bo jak sam powiedziałeś w jednym z ostatnio udzielonych wywiadów, kazanie powinno trwać nie dłużej niż pięć minut i jakże sprostać temu zadaniu? Jakże nie słuchać Jubilata i jak zawrzeć w pięciu minutach 75 lat kapłańskiej posługi i niemal 100 lat życia? Ale tym bardziej przynaglony taką nauką, nieco zawstydzony Twoim dorobkiem, myślę, że to odczucie jest nam wszystkim tu obecnym, zwłaszcza kapłanom bliskie, ale z drugiej strony zachęcony Twoją wielkodusznością, która nie tylko wplatała się w Twoje kapłańskie posługiwanie, gdy mówiłeś o Bożym miłosierdziu, ale także wtedy, gdy trzeba było dać świadectwo tego miłosierdzia poprzez Twoją wyrozumiałą postawę wobec różnych trudnych sytuacji, w których przyszło Ci żyć.
Sto lat życia, 75. lat kapłaństwa, to bogactwo dziejów dziesięcioleci, epok, pokoleń zarówno kapłańskich jak i ludzkich wspólnot. Dzisiaj, gdy próbujemy objąć w tej krótkiej refleksji modlitwą i wdzięcznością to wszystko, co wypełniło Twoje życie, to jeszcze bardziej zdajemy sobie sprawę z tego jak wielką tajemnicą jest obecność Boga wśród ludzi, która się spełnia, m.in. przez ludzi. Matka Teresa z Kalkuty mawiała często o tym, że Pan Bóg działa wśród ludzi i przez ludzi. Odkrycie tej prawdy staje się możliwe dzięki także takim ludziom jak Ty, Księże Tadeuszu.
Twoja posługa wśród młodzieży jako nauczyciela języka polskiego, jako polonisty, Twoja posługa wśród studentów, czy ta najbardziej obfita – wśród osób chorych, by wspomnieć Twoją służbę kapelana szpitalnego, o której sam powiedziałeś, że była najpiękniejszym czasem Twego życia, i to wszystko, co jest kwintesencją tej służby, czyli pogoda ducha, wielkoduszność kapłańska, one pokazują, jaki kształt w swej istocie ma miłosierdzie Boże. Papież Franciszek przynaglił nas do tego, abyśmy pochylili się nad tajemnicą Bożego miłosierdzia. Wpisujesz się w grono bardzo zacnych kapłanów pallotyńskich, którzy w dziedzinie Bożego miłosierdzia mają niemałe zasługi, by wspomnieć ks. Edmunda Boniewicza, dzieło Doliny Miłosierdzia w Częstochowie i wiele innych. Sam przygotowując peregrynację obrazu Jezusa Miłosiernego w archidiecezji gdańskiej, która trwała niemal sześć lat, mogłem się tego bogactwa Waszego doświadczenia uczyć.
Przypominacie współczesnemu człowiekowi o tym, że Kościół to dar Boga dla człowieka. To bardzo ważne odkrycie, zawsze potrzebne, zwłaszcza wtedy, gdy o jakości kapłaństwa próbuje świat zapomnieć, gdy nie dostrzega tego czym w swej istocie jest kapłaństwo. To doświadczenia Twojego kapłańskiego życia, które wypełniły 75 lat Twojej gorliwej służby Kościołowi w szeregach kapłańskich, w szeregach pallotyńskich. To niezwykła kopalnia bogactwa, nie tylko Bożego miłosierdzia, ale też wielkodusznej służby drugiemu człowiekowi. I w tym staje się dzisiaj pomocna liturgia słowa, która wpisując się w liturgię o Jezusie Chrystusie Najwyższym Kapłanie, przypomina nam, że kapłan to ten, który jako alter Christus został posłany, aby być dla człowieka drugim Chrystusem.
Wielokrotnie oczekuje się różnych postaw i misji od kapłana, ale Twoje życie bogate służbą na rzecz młodzieży, dzieci, na rzecz poszukujących Boga i tych, którzy doświadczeni zostali krzyżem cierpienia, pokazuje, że oprócz tych bardzo wzruszających pól kapłańskiej aktywności, może bardziej interesujących, zwłaszcza nieco ciekawskich i bardziej społecznych, niż duchowo zainteresowanych, jeszcze ważniejsze jest to, by bez względu na miejsce i czas, kapłan przypominał ludziom o Chrystusie. Zdarza się, że niekiedy bywa nieco odwrotnie, że zwiąże ich z sobą, tak że nie mają już odwagi i siły pomyśleć o Bogu. Dzisiaj stajemy, tym bardziej wdzięczni Tobie, za to, że przez gorliwość Twojego kapłańskiego życia, za to, że przez pogodę ducha, byłeś przypomnieniem tego, co znaczy prawdziwa służba człowiekowi. Łączyłeś w sobie zarówno fascynację humanizmem, literaturą, językiem ojczystym, jak i gorliwość kapłańskiego życia, która przekładała się na służbę drugiemu człowiekowi, w tych miejscach do których posyłał Cię Kościół.
Gdy pytano Ciebie: „Co chciałbyś przekazać młodemu pokoleniu kapłanów, powiedziałeś: Pogody ducha i potrzebę pokory w służbie kapłańskiej. Zawarł prowadzący z Tobą wywiad – bodaj młody kapłan – Jak to rozumieć: z pokorą przyjmować decyzję Kościoła, przełożonych?” Wydawałoby się, że to zdanie tchnie anachronizmem, nie jest na dzisiejsze czasy, ale jeżeli stajemy wokół Jubilata i pytamy się: Co jest przyczyną jego kapłańskiego szczęścia, co doprowadziło Go, nie tylko do długowieczności, ale jeszcze bardziej do tak zacnego kapłańskiego dorobku, to nie można pominąć tych recept, które nam przekazujesz i pozostawiasz.
Gdy pytano Ciebie o to: „Co stanowiło istotę z kolei Twojej posługi ludziom młodym, gdy uczyłeś ich miłości do języka ojczystego?”, powiedziałeś wówczas: „Język polski jest piękny, jest potrzebny, ale przede wszystkim jest nośnikiem miłości do Ojczyzny. I to starałem się zawsze podkreślać”.
Dziś, gdy żyjemy w czasach, w których różnorako pojmuje się miłość do Ojczyzny, ta nauka jest nie do przecenienia. Dziś, gdy próbuje się ją przeinaczać, nadawać jej na siłę nowoczesny kształt, Ty przypominasz, że miłość do Ojczyzny zawsze ma to samo oblicze i mierzona jest szczerością serca i umiejętnością poświęcenia, szukania jej dobra. Sam powiedziałeś, że w tym bardzo często inspirującą myślą były dla Ciebie kazania Piotra Skargi oraz literatura piękna.
Dzisiaj gromadzimy się w kościele, w którym związałeś bardzo dużą część swojej kapłańskiej służby, w tym jak powiedziałem bardzo bogatym w historię kościele św. Elżbiety. Sam niejednokrotnie doświadczałem tu w tym kościele tego bogactwa pallotyńskiego duszpasterskiego dorobku, tym bardziej ze wzruszeniem przeżywam tę Mszę świętą, u boku Twoim Księże Jubilacie, ale także u boku kapłanów, którym wiele zawdzięczam dziś, ale także i w młodości. Cieszę się, że są z nami przedstawiciele rodziny pallotyńskiej, w tym niezapomniany tu na Wybrzeżu Gdańskim, ks. Jerzy Błaszczak, wieloletni rektor tego kościoła czy ks. prof. Ludwik Anastazy Bławat. To dla mnie wielki zaszczyt i honor móc przeżywać tę modlitwę w tak zacnym gronie.
Jubileusz, który dzisiaj nas jednoczy i łączy jest dla nas okazją do wyśpiewania dziękczynnego Te Deum za dar 75 lat kapłańskiej służby Księdza Tadeusza. Ale z pewnością chciałby tego, aby był dla nas wszystkich tu zgromadzonych okazją do jeszcze bardziej dalekosiężnych myśli i modlitw. I z tego powodu jest dla nas wszystkich okazją do jeszcze pełniejszego odkrycia tajemnicy kapłaństwa, kapłaństwa przez które urzeczywistnia się miłość Boga do człowieka. To zadanie, które staje przed nami, tu zgromadzonymi wokół ołtarza kapłanami.
Jubileusze są po to, aby się uradować i ucieszyć i właśnie z tej radości zaczerpnąć jeszcze więcej siły do tego, by samemu nie tylko podziwiać kapłaństwo innych, ale budować kapłaństwo, które stanie się źródłem siły, wiary i podziwu dla tych, którzy idą obok i po nas. Dla nas wszystkich, osób konsekrowanych czy świeckich, to okazja także do zapytania siebie, tym bardziej w Roku Świętym Miłosierdzia, czy potrafię odkryć w darze kapłaństwa, dar miłosiernego serca Boga?
Papież Franciszek, gdy zaprosił nas do przeżycia Roku Świętego Miłosierdzia, zaprosił nas także do odkrycia w tym roku szczególnej misji posługi kapłanów, spełniających się poprzez sakramentalną posługę z sakramentem pokuty i pojednania włącznie. To także szczególna misja, która charakteryzuje Twoje kapłańskie życie Drogi Jubilacie i wtedy, gdy tutaj w tak otwartym kościele, poprzez drzwi konfesjonału służyłeś innym, i wtedy gdy tym konfesjonałem stawały się sale szpitalne, i wtedy gdy trzeba było poprzez pełne miłości słowo przyprowadzić tych, którym Chrystus często był daleki.
Chrystus jako Najwyższy kapłan staje dzisiaj pośród nas, aby jeszcze bardziej uwydatnić kapłaństwo ks. Tadeusza Jubilata, aby nam wszystkim tu zgromadzonym pomóc jeszcze pełniej odkryć wartość Kościoła i służby kapłańskiej w nim i by zachęcić nas wszystkich jeszcze bardziej do tego, aby z tego daru obficie czerpać, bo na tym m.in. polega piękno Bożego Miłosierdzia. Niech zatem trwa w nas i hymn wdzięczności za kapłańskie, piękne życie, Księdza Tadeusza i niech w nas trwa hymn wdzięczności za miłość Boga, którą ofiarował nam dla Kościoła, a w nim także dar sakramentu kapłaństwa. Dziękując Panu Bogu za ten dar jubileuszu Księdza Tadeusza, za wszystkie łaski, którymi nas obdarza, módlmy się w duchu wdzięczności o potrzebne błogosławieństwo, obfite łaski dla całej ludzkości i wspólnoty Kościoła Drogiego Jubilata i nas tutaj zgromadzonych.
Pozdrowienia dla ks. Tadeusza i wszystkich uczestników tej uroczystości przekazał też Ksiądz Prowincjał Prowincji Chrystusa Króla. Z racji przeprowadzanej wizytacji kanonicznej w Wenezueli reprezentował go na uroczystościach jubileuszowych ks. dr Stanisław Stawicki, sekretarz prowincjalny (ks. Stanisław wspomniał też, że 37 lat temu jako kleryk mieszkał w domu przy ul. Elżbietańskiej, posługiwał i służył ks. Tadeuszowi do Mszy świętej, kiedy ten wracał ze szpitala).
Czcigodny Księże Jubilacie!
Serdeczne pozdrowienia z Warszawy, gdzie 75 lat temu, jako świeżo upieczony kapłan zamieszkałeś w nieistniejącym już domu Stowarzyszenia przy ul. Długiej, studiując na tajnych kompletach polonistykę i zdobywając pierwsze duszpasterskie szlify w warszawskich kościołach, zwłaszcza w kościele św. Anny przy Krakowskim Przedmieściu. Do stolicy wróciłeś raz jeszcze, tym razem na prawy brzeg Wisły, na warszawską Pragę, gdzie w kościele Chrystusa Króla przy ul. Skaryszewskiej w latach 1951-53 zajmowałeś się młodzieżą, ministrantami oraz uczyłeś języka polskiego w Niższym Seminarium Księży Marianów. Kilka miesięcy temu w rozmowie, jaką przeprowadził z Tobą ks. Stanisław Tylus, cytowany już przez Księdza Biskupa, zapytany o receptę na długie życie, odpowiedziałeś: Kiedyś rozdawałem wszystkim ludziom witaminki M (Miłość), teraz doszedłem do wniosku, że kto chętnie wypełnia swoje obowiązki, ten jest radosnym i szczęśliwym człowiekiem. W tej samej rozmowie życzyłeś nam, młodszym od Ciebie, a wszyscy nimi jesteśmy, byśmy starali się o wzajemne zrozumienie i nie narzekali. „Pomagajcie sobie wzajemnie – mówiłeś – a trudności cierpliwie przezwyciężajcie, smutny niech się uśmiechnie, bo uśmiech jest lepszy niż jałmużna. Podobnie działa i dobre słowo. W ten sposób osiągniecie radość i szczęście”.
To nie są wyświechtane frazesy czy puste słowa. Swoje rady i wskazania przypieczętowałeś całym swoim życiem, ucząc nas, że radość nie jest ubocznym produktem w życiu chrześcijańskim. Idąc w parze z miłością i nadzieją nadają nam pogodną tonację wszystkim naszym dążeniom, wysiłkom i trudom. Poza tym narzekanie, to ulubiona melodia diabła w tonacji kur-de-moll, a Twoim życiowym przesłaniem i testamentem jest przecież tonacja kur-de-sol.
Konkludując, przywołam jeszcze papieża Franciszka. W zakończonym dwa miesiące temu Roku Życia Konsekrowanego, często cytowano jego słowa, którymi zachęcał do spoglądania w przeszłość z wdzięcznością, przeżywania teraźniejszości z pasją i obejmowania przyszłości z nadzieją. Drogi Księże Jubilacie! Śmiem twierdzić, że nie byłoby dzisiejszej uroczystości, gdybyś w przeciągu tych 75 lat kapłańskiego posługiwania nie spoglądał na przeszłość z wdzięcznością, nie przeżywał teraźniejszości z pasją, również teraz, i nie obejmował przyszłości z nadzieją. Czyń tak dalej, a prawica Pańska niech Cię podtrzymuje.
Ks. Józef Lasak, przełożony prowincjalny
Później przemówił sam Jubilat. Duże fragmenty tego przemówienia przytaczam niżej:
Księże Prowincjale, Księże Biskupie, Ukochani Współbracia, Najmilsi Bracia i Siostry.
Znacie to powiedzenie: Ubywa cierpienia, kiedy podzielone zostaje, ale z drugiej strony jest również – Powiększa się radość, gdy ona zostaje podzielona. I właśnie, żeby ta radość była podzielona, Kochani, Ksiądz Rektor zaprosił Was, żebyście wspólnie ze mną cieszyli się. Za co? Za dar kapłaństwa, za dar powołania, za Wasze dobre serce, za to żeście pięknie dopisali. [...] Parę dni temu przychodzi do mnie pan i pyta się mnie: „Czy Ksiądz ma jeszcze obrazek prymicyjny. Ja mówię: niestety nie. – To ja Księdzu pokażę obrazek, który był jeszcze w czasie wojny drukowany”. Podał mi ten obrazek i ja wyczytałem tam: „Miłosierdziem swoim otocz nas Panie, Boże nasz, i wybaw nas od wszelkiego nieszczęścia”. Najmilsi, to miłosierdzie towarzyszy mi przez całe życie. Tyle razy doznałem tego miłosierdzia Bożego i do dziś dnia jeszcze. Doczekać takiego jubileuszu w Gdańsku. Najmilsi, to właśnie druga przyczyna radości.
Dlatego raduję się, że przyszliście pomodlić się, podziękować Bogu za łaskę kapłaństwa i że wypadł ten jubileusz w miesiącu i Roku Miłosierdzia Bożego. Ja się cieszę, że jestem kapłanem i dziękuję za to, że dzisiaj spotkaliśmy się w miesiącu i Roku Miłosierdzia Bożego, i z tego powodu jestem Bogu wdzięczny, że mnie tak prowadził do dziś dnia, a Matka Boża Uśmiechnięta, którą weźmiecie sobie na pamiątkę, niech wam wszelkie chmury z czoła usuwa. Pamiętajcie o tej mojej zasadzie: „Uśmiech to lek, bez względu na wiek”.
Na koniec Mszy świętej Ksiądz Biskup przekazał Księdzu Tadeuszowi apostolskie błogosławieństwo od Ojca Świętego Franciszka. Ksiądz Biskup w asyście Jubilata udzielił wszystkim obecnym błogosławieństwa, a po śpiewie i wyjściu kapłanów do zakrystii ustawiła się długa kolejka tych wszystkich, którzy chcieli uścisnąć dłoń Księdza Tadeusza i spojrzeć mu w oczy oraz podziękować za ofiarną służbę.
W uroczystości uczestniczyło kilkudziesięciu kapłanów, m.in. ks. Andrzej Bemowski, proboszcz parafii św. Brygidy, przyjaciel Jubilata oraz współbracia pallotyńscy z różnych domów, a wśród nich ks. Piotr H. Jankowski, administrator prowincjalny, ks. prof. dr hab. Czesław Parzyszek, wieloletni prowincjał Prowincji Chrystusa Króla, ks. prof. Ludwik Anastazy Bławat, ks. Jerzy Błaszczak, były rektor gdański. Mszy świętej pięknym śpiewem towarzyszył chór z gdyńskiego kościoła Stella Maris, pod batutą Jolanty Kowalczyk, który jest chórem zaprzyjaźnionym z kościołem św. Elżbiety.
Oprac. ks. Stanisław Tylus SAC
***********
3. Kto chętnie wypełnia swoje obowiązki, ten jest radosnym i szczęśliwym człowiekiem. Rozmowa z ks. Tadeuszem Płonką SAC (InfoSAC z 31 VIII 2015)
Ksiądz Stanisław Tylus: Przyjął Ksiądz święcenia kapłańskie 7 IV 1941, w trudnym czasie okupacji hitlerowskiej. Jak przebiegała praca duszpasterska Księdza w tamtym okresie, począwszy od dnia święceń po wybuch powstania warszawskiego?
Ksiądz Tadeusz Płonka: Tego dnia, wcześnie rano, do katedry warszawskiej wyjechaliśmy furmankami z Ołtarzewa. Święcenia kapłańskie przyjęliśmy z rąk abpa Stanisława Galla. Było nas wtedy dziesięciu diakonów. Ówczesnym zwyczajem byliśmy święceni na rok przed ukończeniem studiów teologicznych. Dołączono do nas jeszcze dwóch kleryków z innego kursu, Rajmunda Dardzińskiego i Edmunda Winklarza, którym arcybiskup udzielił święceń diakonatu. W tym czasie nasz dom w Ołtarzewie, z powodu fałszywie postawionej diagnozy lekarskiej (chodziło o rzekomą epidemię tyfusu), został przez władze niemieckie zamknięty i odizolowany od zewnątrz. Stąd po powrocie do Ołtarzewa rektor domu powiedział do nas neoprezbiterów: „Słuchajcie – dom nasz jest już otoczony drutem kolczastym – gdzie kto może niech jedzie”. Wtedy dopomógł mi ks. dr Szczepan Gracz. Postarał mi się o fałszywy paszport i razem z ks. Konstantym Kobielusem, pochodzącym z Wieprza, pojechaliśmy do naszej rodzinnej miejscowości. Musieliśmy przekroczyć granicę Generalnej Guberni i Rzeszy Niemieckiej w Wadowicach. Nie chcieliśmy, aby Niemcy chwycili nas razem, dlatego przed przekroczeniem granicy rozdzieliliśmy się. Ks. Kobielus poszedł w kierunku mostu na rzece Skawie, a ja pojechałem pociągiem. Udało mi się przejechać bez żadnego problemu, ale Kobielusa wezwał do siebie strażnik z komory celnej i zapytał: Czy ma mu odnieść dokument? Ten przestraszył się i pomyślał, że pewnie zapomniał przyłożyć stempel. Dobrze, że tylko na strachu się to skończyło. Na tych przepustkach byliśmy w Wieprzu od kwietnia do jesieni. Wtedy przełożeni wezwali nas, abyśmy dokończyli studia teologiczne w Ołtarzewie.
Po zakończeniu ostatniego roku teologii zostałem przydzielony do naszego domu w Warszawie. Mieszkałem na ul. Długiej, gdzie rektorem był ks. Franciszek Pauliński. Miałem swój własny pokój. Przede mną zajmował go ks. Franciszek Bryja, którego Niemcy aresztowali i zesłali do obozu koncentracyjnego. Po przybyciu do domu powiedziałem ks. rektorowi: „Przysłano mnie tutaj, abym się uczył”. On odpowiedział: „Tadeuszu! Jesteś tu przysłany do pracy duszpasterskiej, ale jak zostanie ci trochę czasu, to możesz się uczyć”. Tak więc pracowałem w duszpasterstwie i chodziłem na komplety. Głosiłem kazania i spowiadałem w wielu kościołach Warszawy. Prowadziłem też rekolekcje. Udzielałem się duszpastersko w kościele św. Anny, a jeden z pallotynów nawet tam mieszkał. Po śmierci ks. Paulińskiego rektorem domu został ks. Augustyn Werochowski. W końcu lipca 1944, gdy wojska sowieckie podchodziły już pod Pragę, nasz kolega ks. Dardziński, który był kapelanem u sióstr w Radości, uciekł przed Rosjanami do naszego domu przy ul. Długiej. Wtedy przyszedł do mnie ks. rektor i powiedział, że skoro jest tutaj ks. Dardziński, to ja mogę pojechać do Krakowa. Miałem tam załatwić pewną sprawę i zaraz wrócić. Dziś już nawet nie pamiętam, jaki był cel mojego wyjazdu do Krakowa. Po przyjeździe do tego miasta dowiedziałem się, że w Warszawie wybuchło już powstanie.
S.T.: Wśród dziewięciu kolegów Księdza był ks. Józef Stanek, kapelan powstańczy i męczennik. Razem uczyliście się w Collegium Marianum i razem odbywaliście formację w Stowarzyszeniu. Jak go dziś po tylu latach postrzega Ksiądz?
T.P.: Mieliśmy często obaj odmienne zdania na wiele spraw, np. on podkreślał, że Polacy powinni być rządzeni autorytarnie, powinni być jak głosił „prowadzeni krótko i twardą ręką”, a ja wskazywałem na potrzebę demokratycznych rządów. O tym dyskutowaliśmy kiedyś głośno na rekreacji i na ten moment wszedł nasz prefekt, ks. Leon Forycki i rzekł: „O czym tak rozprawiacie?” Powiedziałem: „Księże profesorze, Stanek broni totalitaryzmu, a ja stoję po stronie demokracji. Myślę, że ostatecznie, to totalitaryzm go wykończy, a mnie natomiast demokracja”. Tak zakończyła się nasza rozmowa na ten temat.
Ze Józefem Stankiem już w gimnazjum na Kopcu siedziałem w jednej ławce; ja, chłopak niskiego wzrostu – miałem swoje miejsce na środku ławki, z jednej strony siedział Zawisza, a z drugiej Stanek – obaj dryblasy. W ławkach szkolnych siedziało wtedy po trzech uczniów. Zawisza ze Stankiem ciągle o coś sprzeczali się i niekiedy nastawiałem ramię, aby się nie pobili. Raz nawet otrzymałem cios piórem, gdy jeden drugiego próbował uderzyć. Stanek lubił prace społeczne. Uczył się dobrze. Z rezerwą odnosił się do sportu, bardziej przypatrywał się innym, kibicował. Ja natomiast grałem w piłkę nożną i siatkówkę. Mieliśmy tam duże boiska sportowe i salę gimnastyczną do ćwiczeń. Były też wyśmienite warunki do jeżdżenia na sankach.
W czasie wojny spotykaliśmy się razem ze Stankiem na kompletach. Przebywał wtedy w Ołtarzewie i tylko dojeżdżał do Warszawy. On studiował nauki społeczne, a ja polonistykę. Tak do końca nie wiem, czy Stanek zdążył jeszcze złożyć ostatnie egzaminy przed wybuchem powstania?
S.T.: Dlaczego wybrał Ksiądz polonistykę jako kierunek studiów?
T.P.: Już w gimnazjum otrzymywałem dobre oceny z języka polskiego i to sprawiło później, że pozwolono mi studiować polonistykę. Miałem zamiłowanie do języka polskiego, lubiłem poezję, pilnowałem, aby gimnazjaliści poprawnie czytali teksty, stąd moi przełożeni uważali, że dam sobie radę na polonistyce.
Ksiądz Jan Szambelańczyk, który uczył dogmatyki, sugerował mi nawet studia teologii w Rzymie. Pamiętam, jak kiedyś przy porządkowaniu grobów na cmentarzu w Ołtarzewie, powiedział do mnie: „Podsunę księdzu prowincjałowi twoją kandydaturę na studia teologii w Rzymie. Odpowiedziałem mu – Księże profesorze ja się boję. Nie dam sobie rady z językiem łacińskim i włoskim”. W czasie wojny ks. Szambelańczyk zginął w Auschwitz i ostatecznie to ks. Michał Muszyński odkrył we mnie powołanie polonisty.
S.T.: W czasie wojny studiował Ksiądz polonistykę, m.in. w Warszawie (od VIII 1942 do VII 1944) na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Jak przebiegały te studia, bo przecież były nielegalne w okresie okupacji: gdzie Ksiądz jeździł na wykłady, jak ksiądz zdawał egzaminy?
T.P.: Po zakończeniu roku pastoralnego zwrócił się do mnie ks. prowincjał Jan Maćkowski i powiedział mi: „Pójdziesz na polonistykę”. Rozpocząłem więc naukę na tajnych kompletach. Mieszkając w domu przy ul. Długiej przyjeżdżałem do liceum na ul. Świętokrzyską, gdzie spotykałem się z niektórymi profesorami, a także jeździłem prywatnie do wykładowców, np. profesor od filozofii mieszkała na Żoliborzu. Wkładałem wiele wysiłku w naukę i mogę powiedzieć, że więcej czasu poświęcałem wtedy nauce niż w okresie seminarium. Brało się to stąd, że jako ksiądz nie chciałem przynosić wstydu duchowieństwu i dlatego więcej się uczyłem. Przypominam sobie egzamin z historii, który zdawałem na Zamku Królewskim. Pracowała tam nasza pani profesor i właśnie tam wyznaczyła miejsce i czas egzaminu. Pani profesor z estetyki i dyplomacji mieszkała na ul. Górnośląskiej i również tam zdawałem egzamin.
S.T.: Po powstaniu studiował Ksiądz dalej w Krakowie i ponownie w Warszawie, wieńcząc swe studia magisterium w zakresie filozofii (1952), a w latach 1951-53 mieszkał Ksiądz na Skaryszewskiej. Co należało wtedy do obowiązków Księdza?
T.P.: Przebywając w Warszawie na ul. Skaryszewskiej równocześnie uczyłem młodzież religii, prowadziłem Krucjatę Eucharystyczną i ministrantów. Uczyłem też języka polskiego w małym seminarium u marianów w Warszawie.
S.T.: Pracował Ksiądz z młodzieżą kształcącą się w naszych gimnazjach w Wadowicach na Kopcu (1948-49) i Chełmnie (1949-51), a w okresie 1953-55 uczył Ksiądz na Kopcu homiletyki i historii Kościoła. Kto wtedy na Kopcu należał do grona nauczycielskiego?
T.P.: Do Wadowic skierowano mnie ponieważ istniała pilna potrzeba zatrudnienia tam dobrego nauczyciela i odsunięcia od nauczania komunisty Poczobuta, który robił w szkole swoją propagandę. Na Kopcu dyrektorem gimnazjum był ks. Leon Forycki, a do grona nauczycielskiego w tym czasie należeli nadto ks. Michał Muszyński SAC, karmelita Jacek i profesorzy świeccy z Wadowic. Większość jednak grona nauczycielskiego stanowili ludzie świeccy. Ja pracowałem tam ucząc oficjalnie homiletyki i historii Kościoła. Był to oczywiście kamuflaż, bo wtedy jako ksiądz nie mogłem wykładać języka polskiego, gdyż ówczesne przepisy oświatowe zabraniały tego i dlatego pod przykrywką homiletyki i historii Kościoła uczyłem w naszym Małym Seminarium. Tak więc moja homiletyka i historia Kościoła oscylowała wokół literatury polskiej i języka polskiego. Wtedy w naszym gimnazjum były cztery klasy, po około dwudziestu uczniów każda.
S.T.: Czy obok intelektualnej formacji udzielał się Ksiądz w formacji duchowej młodych ludzi. Jeśli tak, to w jaki sposób kształtowaliście młodzież?
T.P.: Zasadniczo do prowadzenia formacji duchowej przeznaczony był ojciec duchowny. To należało do jego obowiązków, a my księża jedynie wspomagaliśmy go. Odprawialiśmy dla chłopców msze, wygłaszaliśmy kazania i w każdą sobotę spowiadaliśmy młodych ludzi. Przyglądałem się harcerstwu prowadzonemu przez ks. Władysława Zbłowskiego, ale sam nie należałem do tej organizacji. Braliśmy czynny udział w wycieczkach szkolnych, jeździliśmy z młodzieżą do krakowskich teatrów. W sprawie popularnego wówczas szensztackiego modelu wychowania, to my na Kopcu byliśmy jego przeciwnikami. Szensztacki model miał gorących zwolenników w osobach ks. Stanisława Czapli i ks. Leona Cieślaka, którzy próbowali nam narzucić go na Kopcu. Z racji odmiennego zdania byliśmy niezbyt mile widziani przez ks. prowincjała Czaplę.
Prowadziłem kółko polonistyczne i historyczne (ks. Zbłowski prowadził kółko harcerskie). Dawałem uczniom do opracowania jakiś temat, który potem omawialiśmy wspólnie na spotkaniu kółka. Byłem wymagającym nauczycielem i studenci nazywali mnie „Siekiera”, ponieważ walczyłem mocno z błędami ortograficznymi i kładłem nacisk na poprawne czytanie tekstu według zasad retoryki. Mówiłem wtedy uczniom mniej więcej tak: „Jak będziesz potem głosił kazania, stękając i źle akcentując, to nie chwal się kto cię uczył języka polskiego!”. Wymagałem też od ucznia zapoznania się z ustalonym kanonem lektur szkolnych. Czasem zdarzało się, że uczniowie zamiast przeczytać konkretną książkę szli na skróty, uciekając się do jakiś opracowań, ale to wszystko przy pytaniu wychodziło. No cóż, niekiedy uczeń próbował się w ten sposób ratować. Mimo mojej zdecydowanej i wymagającej postawy wobec uczniów, starałem się też stosować wobec nich zasadę miłosierdzia.
S.T.: Humanista zwraca uwagę na takie wartości ogólne jak umiłowanie przyrody, ojczyzny i samego człowieka. Czy na te zagadnienia zwracał Ksiądz uwagę przy formacji intelektualnej młodzieży?
T.P.: Tak zwracałem na to uwagę, a zwłaszcza element wychowania patriotycznego był przeze mnie mocno podkreślany. W tej dziedzinie posiłkowałem się np. kazaniami patriotycznymi ks. Piotra Skargi a z literatury pięknej wydobywałem różne wątki o charakterze narodowo-patriotycznym.
S.T.: Kolejny etap pracy to duszpasterstwo parafialne w Chełmnie i Rynie oraz w Szymonce. Co spowodowało zmianę charakteru pracy, choć można śmiało powiedzieć, że duszpasterstwo, to też pedagogiczna działalność na rzecz drugiego człowieka?
T.P.: Kiedy władze komunistyczne zabrały nam budynek seminarium na Kopcu i przeznaczyły na szpital, zostałem bez pracy, a ja tak liczyłem, że będę uczył przez całe życie. Wtedy wezwał mnie ksiądz prowincjał i skierował na Mazury. „Miałem uczyć się teraz na proboszcza”, a ja przecież świadomie kiedyś zdecydowałem się poświęcić dydaktyce. Co za paradoks! Szybko jednak przestawiłem się w myśleniu i przez kilkanaście lat byłem proboszczem w Szymonce.
S.T.: Miał Ksiądz w swoim życiu kapłańskim epizod inkardynacji do diecezji warmińskiej (w 1964). Co spowodowało, że Ksiądz zdecydował się na taki krok?
T.P.: Władze państwowe stawiały wtedy warunki, aby proboszczem parafii diecezjalnej był ksiądz diecezjalny. Ja natomiast byłem zakonnikiem. W tej sytuacji pozostało mi jedynie inkardynować się do diecezji warmińskiej, co zaakceptowali moi przełożeni. Pamiętam jak sekretarz wypisujący mi dekret powiedział do mnie: „Chyba nie uciekniesz od nas? Ja mówiłem: Księże profesorze, ja przyszedłem służyć do pallotynów, ale jak trzeba i jeśli o to proszą, to mogę być inkardynowany i do diecezji warmińskiej. Na pewno nie ucieknę”. Podpisałem faktycznie taki dokument i wtedy władze państwowe zatwierdziły mnie jako proboszcza parafii. Trwało to ze dwa lub trzy lata. Kiedy zmieniły się warunki polityczne, a władze nie stawiały już takich wymagań, wróciłem do stanu poprzedniego. Przebywając w Szymonce, pełniłem nawet przez jakiś czas we wspólnocie ryńskiej obowiązki rektora, bo ktoś musiał to prowadzić.
S.T.: Po Szymonce nastąpił krótki etap pracy w Szczecinie (1974-75), a następnie była praca kapelana w szpitalu. Na czym polegała w tamtych czasach praca kapelana?
T.P.: Po 17 latach pracy w Szymonce przełożeni skierowali mnie do Szczecina. Praca w tym mieście była dla mnie relaksem. Wysłano mnie tam, ponieważ ks. Kazimierz Jekiełek zrezygnował z probostwa i ja miałem przejąć po nim te obowiązki, ale ja już nie chciałem być proboszczem i wtedy przeniesiono mnie do Gdańska. Tu był zaś ks. Kobielus, który widział mnie jako kapelana w gdańskim szpitalu i dlatego podsunął on prowincjałowi moją kandydaturę. Tu dopiero zobaczyłem ogromną potrzebę pracy kapelana w szpitalu. Na stanowisku kapelana pracowałem prawie trzydzieści lat, bez dwóch miesięcy. Obsługiwałem szpital MSW (ale tam tylko na życzenie chorego), wojewódzki i kolejowy. Szpital wojewódzki liczył ok. 800 łóżek. Były też ostre dyżury, tzn. jeśli zadzwonił telefon, szedłem do chorego o każdej porze dnia i nocy. Z biegiem czasu odpadały mi poszczególne szpitale, a ostatecznie od czasów Solidarności, gdy rektorem domu był ks. Jerzy Firczyk, pozostał mi tylko szpital kolejowy. To była najlepsza cząstka mojej pracy, ponieważ pacjentami szpitala byli kolejarze, ludzie bardzo wierzący. Leżeli zwykle dłużej, tak więc nawiązywałem z nimi trwalsze kontakty. Potem ten szpital przejął ks. Stanisław Świerczek, a do tej pory obsługiwał go ks. Jerzy Giebler. Obecnie szpital wcielono do wojewódzkiego szpitala i prawdopodobnie od września nie będzie miał osobnego kapelana.
Jako kapelan docierałem do chorych poprzez słowo i prasę katolicką. Problematykę duchowości i duszpasterstwa chorych poruszało w moich czasach, i nadal to czyni, czasopismo „Apostolstwo Chorych”. W tamtym okresie miało ubogą szatę graficzną. Po jednym egzemplarzu „Apostolstwa Chorych” zanosiłem na każdą salę szpitalną. Dawałem chorym do czytania również „Gwiazdę Morza”. Ludzie chorzy zawsze czekali na te pisemka. Odprawiałem w szpitalu również Mszę, najpierw w wojewódzkim – na korytarzach, bo początkowo nie miałem dla siebie żadnej sali, ani pokoju, ani szafy. Bywało, że na całym korytarzu stali ludzie i uczestniczyli we Mszy. Pewna chora, Niemka z pochodzenia, miała walizkę, w której przechowywałem bieliznę i szaty liturgiczne. Trzymała ją pod łóżkiem. Po południu chodziłem do szpitala na „pogawędkę religijną” z chorymi. Wtedy był czas na dłuższe rozmowy czy spowiedzi, które zawsze przesuwałem na czas poobiedni. Pracując wśród chorych doświadczałem nieustannie tego jak bardzo ksiądz jest potrzebny tym ludziom. Były nawet nawrócenia, były spowiedzi, nieraz i po 30 latach. Chcę powiedzieć, że gdy porównuję pracę kapelana szpitalnego z innymi moimi pracami, to właśnie szpital był dla mnie misyjną pracą. Zdobywałem tam ludzi przez codzienne duszpasterstwo. Jako kapelani mieliśmy regularne spotkania w kurii biskupiej. Początkowo było nas ze trzech kapelanów, a potem liczba ta podskoczyła do dwudziestu. Na te spotkania zapraszano gości, duchownych i świeckich, którzy dzielili się z nami swoimi doświadczeniami w pracy z chorymi.
S.T.: Obecnie jest Ksiądz emerytem. Jak wygląda dzień powszedni emeryta? Czy emeryt może skutecznie prowadzić duszpasterstwo?
T.P.: Żyć i nie umierać! Jako emeryt mam tu jakby samodzielną placówkę duszpasterską. Każdego dnia odprawiam dla ludzi zbierających się u mnie mszę świętą. Zawsze mówię homilię. W ciągu tygodnia myślę, co mam ludziom powiedzieć. I to mnie ratuje! Długo nie mówię, tylko 5 minut.
S.T.: Jest obecnie Ksiądz najstarszym pallotynem w Polsce. Jaka jest recepta na długie życie?
T.P.: Przedtem wszystkim ludziom rozdawałem „Witaminki M” [Miłość], a teraz doszedłem do wniosku, że kto chętnie wypełnia swoje obowiązki, ten jest radosnym i szczęśliwym człowiekiem. Tam gdzie przełożeni cię poślą, idź spokojnie, staraj się nie sprzeciwiać ich woli, przyjmij swoje obowiązki i wypełniaj je solidnie. Nie przejmuj się trudnymi warunkami, ale bądź zawsze zadowolonym z życia.
S.T.: Jakie przesłanie chciałby Ksiądz przekazać dziś młodszym współbraciom?
T.P.: Starajcie się o wzajemne zrozumienie i nie krytykujcie się nawzajem; pomagajcie sobie wzajemnie, a trudności cierpliwie przezwyciężajcie. Smutny niech się uśmiechnie, bo uśmiech jest lepszy niż jałmużna; podobnie działa i dobre słowo. W ten sposób osiągniecie radość i szczęście.
S.T.: Jestem wdzięczny Księdzu za interesującą rozmowę. Szczerze dziękuję za to, że zechciał Ksiądz poświęcić swój czas i podzielić się swoimi, tak wyjątkowymi przeżyciami i doświadczeniami pracy kapłańskiej.
T.P.: To ja dziękuję za zainteresowanie się mną. Dziękuję, że zechciał ksiądz zauważyć chłopaka z Wieprza. Trudno jest mi rozmawiać, nawet z młodymi, o tych odległych wydarzeniach, bo sądzę, że oni mogą odbierać mnie, jako tego który się jedynie chwali. Mimo tego, czasem jednak mówię, bo taki mam charakter.
Rozmowę przeprowadził i tekst do druku przygotował ks. Stanisław Tylus SAC
Indeks zmarłych według daty śmierci
Indeks zmarłych z podziałem na lata śmierci
Miejsca spoczynku polskich pallotynów wraz ze zdjęciami
Ci, co odeszli ze Stowarzyszenia
Więzi Kardynała Franciszka Macharskiego z pallotynami
Rocznice pallotyńskich wydarzeń
Ks. Stanisław Jurkowski SAC, duszpasterz polonijny we Francji
Liber mortuorum w latach 2020-2024. Przeszłość i przyszłość
1. Krótka historia strony Liber mortuorum
a) Pierwsze biogramy zmarłych pallotynów ukazały się na stronie internetowej WSD Ołtarzew w styczniu 2007 r. Autorem ich był ks. Janusz Dyl SAC, który tworzył je pod niezrealizowaną przez niego „Księgę zmarłych pallotynów”. W maju 2009 r., wraz z przebudową strony internetowej, zostały one zastąpione życiorysami, które również pochodziły z książki ks. Dyla pt. Pallotyni w Polsce w latach 1907-1947, Lublin 2001, s. 397-475. Te krótkie biogramy zostały doprowadzone do lat 1998-99 (nie były też kompletne i nie uwzględniały członków Regii Miłosierdzia Bożego). Od tego czasu ks. Stanisław Tylus SAC sporządził Indeks zmarłych według daty śmierci i dołączył wszystkie brakujące życiorysy zarówno z obu polskich prowincji, jak i Regii Miłosierdzia Bożego. Na stronie Seminarium ołtarzewskiego biogramy te istniały do 2013 r.
b) Nowe, obecnie istniejące biogramy zmarłych pallotynów, zostały napisane przez ks. Stanisława Tylusa SAC. W 2011 r. zostały one umieszczone na stronie http://www.pallotyni.pl, pod nazwą LIBER MORTUORUM. Początkowo były to tylko biogramy polskich pallotynów i przełożonych generalnych Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego oraz życiorysy pallotynek. Poszerzona i poprawiona ich wersja (ale bez pallotynek i przełożonych generalnych pallotynów) została opublikowana drukiem (Tylus Stanisław, Leksykon polskich pallotynów 1915-2012, Ząbki 2013, ss. 694).
c) W latach 2013-15 strona Liber mortuorum (http://pallotyni.eu/Liber.mortuorum/zmarli_index.php) została poszerzona o życiorysy pallotynów i pallotynek pochodzenia polskiego oraz ekspallotynów, którzy zmarli jako księża diecezjalni lub w innym instytucie życia zakonnego. Od listopada 2014 r. dołączone zostały też biogramy pallotynek pracujących w Polsce lub pochodzących z terenów polskich, jak również ich przełożone generalne. W 2015 r. rozszerzono zakres przedmiotowy strony o nowe kategorie: Słudzy Boży spoza Polski i Niemieccy pallotyni działający przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich. Niezależnie od tego uaktualniane były kategorie Polskich pallotynów i Pallotynek, którzy odeszli do wieczności w okresie lat 2013-15. W celu szybszego znalezienia poszukiwanego biogramu przemodelowano Indeks zmarłych według daty śmierci oraz sporządzono nowy Alfabetyczny indeks zmarłych oraz Indeks zmarłych z podziałem na lata śmierci.
d) W listopadzie 2017 r. strona została umieszczona w domenie https://LiberMortuorum.pl/
skąd jej zawartość jest dostępna w serwisach takich jak: http://www.pallotyni.pl, http://sac.org.pl
e) W 2015 r. strona Liber mortuorum aktualizowana była kilkanaście razy. Pojawiło się na niej 88 nowych biogramów, głównie pallotynek (65). Tego roku, praktycznie w 50% istniejących biogramów, zostały wprowadzone liczne uzupełnienia i poszerzenia, a także poprawiono zauważone błędy. Zmiany w poszczególnych biogramach sygnalizowane są informacjami naniesionymi pod konkretnym biogramem. Pod określeniem Zmienione lub Uzupełnione biogramy autor ma na myśli nie tylko istotną lub większą partię zmian, ale i pewne drobne informacje, które pojawiały się niezależnie od ich zaznaczenia. W 2016 r. dodano 28 nowych biogramów, zaś w 2017 r. pojawiło się 14 biogramów.
2. Stan aktualny biogramów
a) W latach 2022-2023 strona Liber mortuorum poszerzyła się o łącznie o 24 biogramy, z których 23 to nowe biogramy polskich pallotynów: ks. Charchut Stanisław (†9 II 2022), ks. Daniel Leszek (†20 III 2022), ks. Tomasiński Tadeusz (†1 VI 2022), ks. Matuszewski Stanisław (†23 VI 2022), br. Mystkowski Mieczysław (†1 VII 2022), br. Szporna Wojciech (†5 X 2022), ks. Stasiak Władysław (†29 X 2022), ks. Bławat Anastazy (†1 I 2023), ks. Szczotka Marian (†28 I 2023), ks. Jurkowski Stanisław (†10 II 2023), ks. Czaja Piotr (†25 II 2023), ks. Szczepański Józef (†19 V 2023), ks. Bazan Tadeusz (†15 VI 2023), ks. Borowski Tomasz (†20 VI 2023), ks. Kantor Stanisław (†20 VI 2023), br. Kubiszewski Jan (†3 X 2023), ks. Wierzba Jacek (†21 XI 2023), ks. Kozłowski Józef (†26 XI 2023), ks. Rembisz Zbigniew (†7 XII 2023), ks. Bober Szczepan (†24 XII 2023). Ukazał się również jeden biogram przełożonych geberalnych i biskupów - bp Freeman Séamus (†20 VIII 2022).
Tabela. Stan aktualny biogramów na koniec grudnia 2014-2024 r.
Kategorie pallotyńskich biogramów | XII | XII | XII | XII |
XII |
XII |
XII |
XII 2021 |
XII 2022 |
XII 2023 |
2024 |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
Polscy pallotyni | 368 | 377 | 387 | 395 | 401 | 404 | 419 | 431 | 442 | 455 | +3 |
Pallotyni polskiego pochodzenia (*) | 14 | 16 | 18 | 18 | 18 | 18 | 18 | 18 | 18 | 18 | |
Przełożeni generalni i biskupi | 19 | 19 | 20 | 22 | 23 | 25 | 25 | 26 | 27 | 27 | |
Słudzy Boży spoza Polski | -- | 5 | 6 | 6 | 6 | 6 | 6 | 6 | 6 | 6 | |
Niemieccy pallotyni działający przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich (✺) | -- | 7 | 11 | 13 | 13 | 13 | 13 | 13 | 13 | 13 | |
Ekspallotyni (**) | 23 | 23 | 25 | 25 | 25 | 25 | 25 | 25 | 25 | 25 | |
Pallotynki (przełożone generalne i siostry pracujące w Polsce lub pochodzące z terenów polskich zostały oznaczone znakiem ☼) | 47 | 112 | 113 | 114 | 118 | 122 | 127 | 130 | 130 | 130 | |
Przyjaciele SAC i ci, co odeszli od Stowarzyszenia | -- | -- | 7 | 8 | 8 | 8 | 9 | 9 | 9 | 9 | |
Razem | 471 | 559 | 587 | 601 | 612 | 621 | 642 | 658 | 670 | 683 | +3 |
b) W latach 2018-2021 strona Liber mortuorum poszerzyła się o 24 nowych biogramów. W grupie Polskich pallotynów i Pallotynek znalazły się następujące biogramy: s. Speransa Joniec (†11 II 2018), s. Teresa Matula (†1 VI 2018), ks. Jerzy Maj (†24 VI 2018), br. Jan Bandoszek (†28 VII 2018), ks. Tadeusz Płonka (†24 VIII 2018), ks. Bogdan Kusznir (†26 VIII 2018), s. Majola Rataj (†6 XI 2018) , s. Jadwiga Waszczeniuk (†17 XI 2018), ks. Józef Świerkosz (†20 XII 2018) , ks. Andrzej Biernacki (†23 XII 2018), s. Władysława Sitarz (†27 IV 2019) , s. Helena Szaniawska (†22 VII 2019), ks. Witalij Wezdeckij (†24 VIII 2019), s. Martyna Gumul (†9 IX 2019), s. Estera Stachnik (†20 IX 2019), ks. Kazimierz Czulak (†29 IX 2019), br. Tadeusz Wojciechowski (†12 XII 2019), ks. Stanisław Kobielus (†3 I 2020), br. Jan Cuper (†18 II 2020), ks. Józef Żemlok (†16 III 2020) i ks. Józef Liszewski (†18 III 2020). ks. Żemlok Józef (†16 III 2020), ks. Liszewski Józef (†18 III 2020), ks. Kantor Wiesław (†5 V 2020), ks. Latoń Jan (†7 V 2020), s. Wołosewicz Wirginitas (†17 V 2020), s. Hetnał Maria (†14 VI 2020), s. Otta Agnieszka (†15 VII 2020), ks. Korycki Jan (†31 VII 2020), ks. Szewczul Jerzy (†6 X 2020), s. Smentoch Kryspina (†14 X 2020), s. Suchecka Zofia (†19 X 2020), ks. Domagała Stefan (†24 X 2020), ks. Dragiel Mirosław (†30 X 2020), ks. Pytka Kazimierz (†5 XI 2020), ks. Domański Ryszard (†10 XI 2020), ks. Młodawski Grzegorz (†22 XI 2020), ks. Lisiak Józef (†27 XII 2020), s. Klekowska Mariola (†27 XII 2020), ks. Dzwonkowski Roman (†30 XI 2020), s. Wojtczak Urszula (†9 I 2021), ks. Błaszczak Jerzy (†15 I 2021), ks. Rykaczewski Tadeusz (†9 II 2021), ks. Czulak Antoni (†23 IV 2021), ks. Daniel Edward (†17 IV 2021), s. Gojtowska Agnieszka (†27 V 2021), ks. Nowak Kazimierz (†14 V 2021), s. Pruszyńska Zefiryna (†1 V 2021), ks. Zając Jan (†4 VII 2021), ks. Kot Jan (†8 VII 2021), ks. Mugobe Banuni Ignace (†26 VII 2021), ks. Kończak Jan (†11 VIII 2021), ks. Stachera Kazimierz (†24 VIII 2021), ks. Orlikowski Stanisław (†9 X 2021) i br. Dziczkiewicz Franciszek (†21 X 2021). Grupę Przełożonych Generalnych i pallotyńskich biskupów reprezentują: bp Konrad Walter (†20 IX 2018), bp Thomas Thennatt (†14 XII 2018), bp Alojzy Orszulik (†21 II 2019) i abp Hoser Henryk (†13 VIII 2021).
c) W latach 2018-19 autor strony przeprowadził kwerendę materiałów zawartych w archiwum domu pallotyńskiego w Gdańsku (dom przy ul. Elżbietańskiej). Niezależnie od tego, trwała kwerenda materiałów w Archiwum Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Szerokiemu badaniu poddawane były materiały, które autor strony pozyskał wcześniej w Archiwum Generalnym Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w Rzymie, w Archiwum Regii Miłosierdzia Bożego w Paryżu i w Archiwum Sekretariatu Prowincji Zwiastowania Pańskiego w Poznaniu. Wiele nowych informacji autor otrzymał od osób prywatnych i instytucji. Istniejące biogramy są systematycznie wzbogacane o fotografie, zarówno portretowe, jak i grupowe (sytuacyjne). Zdjęcia pochodzą głównie ze zbiorów Archiwum Prowincji Chrystusa Króla, ale i wielu osób prywatnych, którym pragnę jeszcze raz serdecznie podziękować
3. Zrealizowane plany z ubiegłych lat (zapowiadane i niezapowiadane)
a) Z dniem 12 stycznia 2015 r. zostały wymienione na stronie Liber mortuorum wszystkie dotychczasowe wersje życiorysów pallotynów polskich zmarłych do 2012 r. W ich miejsce wprowadzono biogramy zaczerpnięte z publikacji autora strony (Tylus Stanisław, Leksykon polskich pallotynów 1915-2012, Ząbki 2013). Inne kategorie pozostały bez zmian.
b) Zgodnie z zapowiedziami od sierpnia 2015 r. włączane są stopniowo do strony Liber mortuorum biogramy niemieckich pallotynów, działających przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich. Na chwilę obecną włączono biogramy 13 niemieckich pallotynów, umieszczając przy ich nazwisku symbol ✺.
c) Spośród nie sygnalizowanych wcześniej zmian na stronie Liber mortuorum pojawiła się od maja 2015 r. nowa grupa biogramów, to jest pallotyńskich sług Bożych spoza Polski. Obecnie w jej ramach można znaleźć 6 biogramów. Są to życiorysy: bł. Richarda Henkesa (†1945), bł. Elisabetty Sanny Porcu (†1857), Josefa Englinga (†1918), Josefa Kentenicha (†1968), Franza Reinischa (†1942) i bpa Heinricha Vietera (†1914).
d) Wśród nowych inicjatyw, nie sygnalizowanych wcześniej, należy wymienić dział Materiały źródłowe. Dział ma za zadanie poszerzać naszą wiedzę na temat życia i działalności zmarłego.
e) Dołączono również Miejsca spoczynku polskich pallotynów. Jest to alfabetyczny układ według miejsc pochówków, w których złożono zmarłych Współbraci. Obejmuje zarówno obszar Polski, jak i całego świata. Na końcu listy umieszczono też miejsca pochówków pallotynów z niemieckiej Prowincji Świętej Trójcy, spoczywających na ziemi polskiej, pallotynek i ekspallotynów. Pierwotna wersja została umieszczona 31 października 2015 r.
f) W styczniu 2016 r. umieszczono na stronie Liber mortuorum biogram ks. Antoniego Słomkowskiego †1982, kapłana archidiecezji gnieźnieńskiej, profesora i rektora KUL (i materiały źródłowe, którymi są jego wspomnienia na temat kontaktów z pallotynami), zapoczątkowując w ten sposób grupę przyjaciół SAC. Grupa aktualnie obejmuje 8 nazwisk i będzie ona stopniowo realizowana w najbliższych latach.
g) Uzupełniono i poszerzono biografie w kategorii Niemieccy pallotyni działający przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich i Pallotyńscy słudzy Boży spoza Polski. Kontynuowane będą dalsze prace nad uzupełnianiem i poszerzaniem dotychczasowych biogramów, bowiem kwerenda materiałów archiwalnych dostarcza wiele nowych i nieznanych do tej pory informacji.
h) Na początku 2016 r. dołączono do strony Liber mortuorum zestawienie chronologiczne, które zostało zatytułowane: Rocznice pallotyńskich wydarzeń przypadających w 2016 roku. Autor strony zestawił wydarzenia, jakie dokonały się w latach: 1916 (100 lat temu), 1941 (75 lat temu), 1966 (50 lat temu) i 1991 (25 lat temu). W 2020 r. w miejsce w.w. Rocznic pojawi się Kalendarium pallotyńskie, które autor systematycznie publikuje na swoim profilu FB - https://www.facebook.com/profile.php?id=100012227057005.
i) Spośród innych planów zrealizowanych planów było zakończenie Kalendarium dziejów Regii Miłosierdzia Bożego (1946-2019).
5. Uwagi i prośba o materiały
Wszystkich zainteresowanych biogramami zmarłych pallotynów lub pallotynek proszę o ewentualne spostrzeżenia i uwagi dotyczące treści biogramu lub innych kwestii. Ponadto zachęcam Wszystkich do przekazywania fotografii, informacji lub materiałów (jeśli trzeba, oczywiście do zwrotu) na adres e-mailowy: stansac@wp.pl lub listownie na adres: Pallotyński Instytut Historyczny, ul. Skaryszewska 12, 03-802 Warszawa.
Stroną techniczną Liber mortuorum już od 15 lat (od 2009 r.) zajmuje się Pan Donat Jaroszewski. Za lata współpracy, cierpliwość i wszelaką pomoc w tym zakresie jestem Mu bardzo wdzięczny.
Warszawa 28 I 2024
Stanisław Tylus SAC
Publikacja Leksykon polskich pallotynów zawiera 356 biogramów polskich pallotynów zmarłych w latach 1915-2012. W książce został zastosowany układ alfabetyczny. Do biogramów zostały dołączone fotografie portretowe. Pod każdym biogramem została zamieszczona literatura, zawierająca bibliografię przedmiotową. Publikację zamyka indeks osobowy.
Podstawę źródłową niniejszej pracy stanowią akta osobowe zgromadzone w: Archiwum Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie, Archiwum Sekretariatu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie, Archiwum Regii Miłosierdzia Bożego w Paryżu, Archiwum Generalnym Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w Rzymie i Archiwum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W pracy zostały uwzględnione „Wiadomości Polskiej Prowincji SAK” (do 1993), „Wiadomości Prowincji Chrystusa Króla” (1993-2012), „Annuntianda. Biuletyn Prowincji Zwiastowania Pańskiego SAK” (1994-2012). Pomocne okazały się katalogi stowarzyszenia i prowincji polskich, czasopisma wydawane przez pallotynów i kroniki poszczególnych domów. Nie bez znaczenia były również relacje ustne żyjących członków stowarzyszenia i przedstawicieli rodzin zmarłych.
Zmarli współbracia tworzyli pallotyńską historię i byli nieomal wszechobecni w wielu dziedzinach polskiej kultury XX-XXI w., np. w nauce, literaturze i wszelkiego rodzaju piśmiennictwie oraz w działalności edukacyjnej, wychowawczej i wydawniczej, a także w pracach na rzecz emigracji, misji i apostolstwa świeckich. Pośród nich są postacie bardzo znane, które wywarły duży wpływ na dzieje Kościoła polskiego, m.in.: ks. Alojzy Majewski, ks. Wojciech Turowski czy Sł. B. ks. Stanisław Szulmiński, albo przeszły do historii Polski dzięki wielkiej miłości do Ojczyzny, jak Bł. ks. Józef Stanek czy ks. Franciszek Cegiełka i wielu innych.
Jednak w Leksykonie znajdują się nie tylko ci najwięksi, ale wszyscy, którzy żyli i działali w polskich strukturach stowarzyszenia w kraju i poza nim. O każdym z nich, nawet najskromniejszym bracie, kleryku czy nowicjuszu, możemy dowiedzieć się wszystkiego, co można było wydobyć ze źródeł i opracowań.