Pięćdziesiąt trzy lata w Gdańsku. Rozmowa z ks. Czesławem Murawskim SAC, przeprowadził ks. S. Tylus, InfoSAC, nr 30, z 20 VIII 2015
Ksiądz Stanisław Tylus: W latach 1963-74 przebywał Ksiądz w Gdańsku, w domu przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie, a w przedziale lat 1968-74 pełnił Ksiądz funkcję rektora domu. Jakie problemy przyszło wtedy pokonywać Księdzu?
Ksiądz Czesław Murawski: Od wielu lat staraliśmy się o zgodę na budowę domu Stowarzyszenia i kościoła we Wrzeszczu. Władze wojewódzkie blokowały nasze usilne starania. Przełomem okazał się rok 1974. Wtedy na koniec mojej kadencji rektorskiej przypadła wizytacja generała Stowarzyszenia ks. Nicholasa Gormana. Złożyliśmy wówczas wizytę u władz wojewódzkich i generał zadał wtedy takie pytanie (które notabene podpowiedzieliśmy generałowi): „Czy miejscowe władze będą miały pretensje, jeśli pallotyni załatwią sprawę budowy w Warszawie? Czy dalej będą blokować jakiekolwiek działania w sprawie budowy domu, nie mówiąc już o budowie kościoła?” Wtedy pierwszy sekretarz wojewódzkiej partii odpowiedział: „Możecie się starać, nie będziemy wam przeszkadzać! Znam sprawę i wiem, że wy w Warszawie możecie wiele załatwić”. A generał mówił jeszcze, że jeżdżąc po całej Europie i nie tylko, nigdzie nie spotkał tak fatalnych warunków mieszkaniowych, jak tutaj w Gdańsku-Wrzeszczu (nawet w całej w Polsce nie widział gorszych obiektów). Powiedział też, że jest to wstyd, nie tylko dla mieszkających tu księży, ale również dla miasta. Bo, rzeczywiście, były baraki i warunki mieszkaniowe były podłe. Na tym skończyła się wtedy cała rozmowa. A potem na temat budowy zaczęli rozmawiać przełożeni w Warszawie, bo w Gdańsku nie dało się już nic więcej załatwić. Budowa faktycznie zaczęła powstać, ale już po moim odejściu z rektorstwa.
W tamtym okresie władza komunistyczna zawsze czegoś szukała i trzeba było otwierać drzwi w najmniej spodziewanym czasie. Nieustannie nas inwigilowano i co jakiś czas przychodziło do naszego domu nawet po kilku „specjalistów” – jeden z Wydziału Wyznań, drugi z Wydziału Finansowego i jeszcze z jakiegoś innego. Pewnego razu patrzę, a tu po drzwiami stoi ich trzech. Ten z Wydziału Wyznań rzekł do mnie: „Po co ja przyszedłem, to Ksiądz wie, ale po co oni przyszli, to ja już nie wiem”. Oni wszyscy jednak znali się. To były nawet i śmieszne sytuacje. Niekiedy sami wzywali do swych urzędów, np. gdy miał być czytany z ambony list biskupów w rocznicę Bitwy warszawskiej, który był na temat rodziny, mieszkań itp. Władze czyniły starania, aby księża nie czytali go, ale jak się potem okazało, to nie chodziło im wcale o treść listu, tylko o przypominanie społeczeństwu samego wydarzenia. Zapytano mnie wówczas: „Czy będę czytał ten list?” Powiedziałem zgodnie z prawdą, że nie będę czytał. Dzielnicowy zdziwiony i lekko uradowany spytał: „A dlaczego Ksiądz nie będzie czytał? – Bo będę na urlopie. A koledzy? – Przecież ja im tego nie mogę zabronić, jak zdecydują sami, to przeczytają”.
Z innych trudności tamtego czasu, to kłopoty ze stałym zameldowaniem księdza w Gdańsku (w Szczecinie meldowanie czasowe nie było problemem). W związku z tym ja sam byłem przez jakiś czas zameldowany w okolicach Gdańska (ze dwa kilometry za Pruszczem Gdańskim), u bardzo życzliwego proboszcza. Pewnego razu urzędnik pytał mnie dlaczego nie staram się o meldunek na stałe w Gdańsku. Powiedziałem mu: „Wiem, że dajecie meldunek tylko jednemu, a u nas ksiądz rektor kończy już swoją kadencję i dalej nie ma zameldowania, czyli nielegalnie przebywa na terenie Gdańska i sprawuje tu rządy”. On na to: „A jak go zameldujemy, to Ksiądz złoży podanie? Natychmiast – odpowiedziałem – Jeżeli go zameldujecie”. Zaraz też go zameldowali, jak również ks. Henryka Stycznia i mnie także.
S.T.: Co zadecydowało o tym, że został Ksiądz rekolekcjonistą misjonarzem?
Cz.M.: Z pytaniem tym należałoby zwrócić się do moich nieżyjących już prowincjałów. To przełożeni zadecydowali, że zostałem rekolekcjonistą. Po zakończeniu kadencji rektorskiej w domu przy ul. Curie-Skłodowskiej w Gdańsku dostałem dekret na rekolekcjonistę. Nikt mnie wtedy nie pytał, czy ją chcę podjąć taką pracę. Ważnym moim atutem, było konsekwentne trzymanie się podjętego tematu kazania. Nie mówiłem o wszystkim i o niczym. W związku z tym przełożeni uznali, że nadaję się do tej pracy.
My, kiedy przygotowywaliśmy się w seminarium do kapłaństwa, nie mieliśmy homilety, który mógłby poprowadzić solidne wykłady. Zamiast odpowiednich wykładów z homiletyki mieliśmy raczej luźne rozmowy, które wypełniały ten czas. Opuszczając mury seminarium niewiele wiedzieliśmy na temat głoszenia kazań. Trochę na temat sposobu głoszenia kazań mówił nam ks. Józef Dąbrowski i ks. Stanisław Martuszewski. I to było wszystko. Natomiast teoretyczne kwestie, tzn. co powinno się mówić, to na ten temat nie mieliśmy żadnego pojęcia. Wtedy zaczął studiować homiletykę ks. Jan Pawlik, ale szybko odszedł z kapłaństwa. Niewiele czasu dane mu było prowadzić homiletykę w Ołtarzewie. Mieszkałem z nim w jednym domu w Otwocku, był moim sąsiadem zza ściany. Po odejściu wydawał swoje kazania w „Za i Przeciw” (podpisane były jego imieniem i nazwiskiem; musiał chyba z tego żyć). Wtedy znaleźć jakieś drukowane kazania nie było łatwo. Pojawiały się jedynie we „Współczesnej Ambonie” i „Bibliotece Kaznodziejskiej”, i nic więcej nie było.
S.T.: Wszedł Ksiądz do grupy rekolekcyjnej Krajowego Dzieła Duchowej Pomocy Powołaniom (KDDPP). Co można powiedzieć o działalności tej grupy?
Cz.M.: Od początku mojego zaangażowania w pracę rekolekcjonisty należałem do grupy KDDPP. Ks. Józef Lesiak był dyrektorem KDDPP, a liczba pracujących osób w tym duszpasterstwie zmieniała się. Rekolekcje powołaniowe miały uświadomić ludziom potrzebę powołania zakonnego i kapłańskiego w Kościele. Po wygłoszonych rekolekcjach pozostawała w parafiach księga modlitw o powołania kapłańskie i zakonne, w której ludzie wpisywali swoje nazwiska, zobowiązując się do modlitwy w tej intencji – przez rok lub więcej, a nawet na całe życie. Rekolekcje takie były prowadzone przez cały rok i ściągały tłumy wiernych. To, że ludzie licznie brali udział w takich rekolekcjach, było wielkim zaskoczeniem nawet dla biskupów i księży. Działalność KDDPPP była więc ewenementem na skalę europejską.
Razem z kapłanem rekolekcje prowadziły również siostry zakonne z kilkunastu zgromadzeń (zwykle jedna, ale niekiedy w większych liczebnie parafiach lub posiadających na swym terenie kilka szkół – nawet dwie). Poszczególnemu kapłanowi ks. dyrektor przydzielał siostrę z jakiegoś zgromadzenia. Rekolekcje uzgadniano najpierw z poszczególnymi kuriami biskupimi, a następnie wysyłano dwu- czy trzyosobową ekipę do konkretnej parafii. Miesięcznie mieliśmy przynajmniej 3, a nawet 4 wyjazdy. Rekolekcje trwały cztery lub pięć dni. Zaczynaliśmy je w niedzielę i kończyli w czwartek. Ta działalność duszpasterska umarła naturalną śmiercią, ponieważ odszedł do Pana dyrektor (ks. Lesiak jak również jego następca) i sekretarz KDDPP (ks. Jan Kowalski). Ponadto, kiedy religia powróciła do szkół, to i nasze rekolekcje przestały być już aktualne, bo biskupi zadecydowali o przesunięciu treści powołaniowych do nauczania katechetycznego w szkołach.
S.T.: Jakie tematy poruszał Ksiądz w kazaniach rekolekcyjnych? Na jakie problemy w swoim nauczaniu zwracał Ksiądz uwagę. Jakie przesłania kierował Ksiądz do ludzi młodych?
Cz.M.: Tematy kazań zostały już określone w programie rekolekcji powołaniowych. Były to takie zagadnienia: powołanie człowieka, powołanie do małżeństwa, powołanie do kapłaństwa, powołanie do życia zakonnego, powołanie do życia samotnego. Rekolekcje były trzystopniowe. Pierwszy stopień dotykał problematyki powołania, drugi apostolstwa ludzi świeckich i odpowiedzialności za swoje powołanie, a trzeci – powołania kapłańskiego i zakonnego (poruszaliśmy tu rolę Kościoła w narodzie i w życiu człowieka). Każdy z nas opracowywał sobie samodzielnie już poszczególne tematy, dostosowując je do programu rekolekcji. Natomiast klasyczne misje, które też głosiłem, przebiegały inaczej. Najpierw w parafii były trzydniowe misje dla dzieci, potem dopiero tygodniowe dla dorosłych. Zaczynało się misje w niedzielę i kończyło w niedzielę postawieniem krzyża misyjnego.
S.T.: Grupa misyjno-rekolekcyjna spotykała się corocznie na specjalnie dla niej organizowanych przez dyrektora KDDPP zjazdach i dniach skupieniach. O czym wtedy rozmawialiście?
Cz.M.: Takie spotkania odbywały się w Warszawie, kilka razy w Laskach, Częstochowie i Zakopanem, tam gdzie na to pozwalały warunki lokalowe. A grupa liczyła ok. 35 osób, w tym ok. 15 naszych księży. Zjazdy prowadził dyrektor KDDPP i trwały zwykle jeden dzień lub wyjątkowo dwa dni. Był zwykle jakiś wykład, prelekcja wygłaszana przez zaproszonego prelegenta – księdza lub człowieka świeckiego – który mógł podzielić się z nami swoimi przemyśleniami lub doświadczeniem w prowadzeniu rekolekcji. Proszę pamiętać, że pośród nas były siostry, które nie miały wprawy w przemawianiu do ludzi. Co prawda mieliśmy siostry, które studiowały teologię i prowadziły katechizację na swoim terenie, ale posiadały małe doświadczenie w mówieniu do ludzi. Na początku przeżywały swoje lęki i obawy, ale po pierwszym czy drugim wystąpieniu pozbywały się tego. Przypomina mi się tu siostra, która doskonale panowała nad ogromną rzeszą dzieci, nawet do tysiąca osób. Jak wydawała dzieciom jakieś polecenie, to one robiły wszystko, co tylko chciała; jak trzeba było śpiewać, to śpiewały, jak należało klaskać, to klaskały, śmiały się i płakały. Spokój był taki, że nie do wyobrażenia. „Wyrabiała” z tymi dziećmi wszystko, co chciała. Była to salezjanka.
S.T.: Czym są rekolekcje dla kapłana? Czy podczas głoszenia rekolekcji odczuwał Ksiądz tremę?
Cz.M.: Nieraz głosiłem kazania przy biskupach, ale nigdy nie czułem tremy. W Drohiczynie zawsze przychodził na kazanie ordynariusz. Pamiętam, że kiedyś podszedłem do ambonki, ale na pewno nie od strony zakrystii, skąd wyszedł biskup. Stoję już przy pulpicie i głoszę kazanie, zadowolony, że nie ma biskupa, aż tu w pewnym momencie zauważam, że biskup siedzi i uśmiecha się do mnie. Nie było się czego bać, aczkolwiek przy głoszeniu trzeba mieć lekką tremę, bo jak człowiek tak zupełnie na luzie podejdzie do ambonki, to bywa, że mówi sobie a muzom, tak jakby czytał, a jak odczuwa tremę, dosadniej powiem, jak ma nie za dużego „pietra”, to dopiero dobrze mówi i nikogo nie uśpi. A przecież trzeba tak mówić, aby zainteresować słuchacza.
Czy kazanie wzbudziło zainteresowanie u słuchających, to można zauważyć przez obserwację ludzi. Ponadto, jeśli księża proboszczowie po wygłoszonym kazaniu mówią: „Ksiądz mówi długo, ale chętnie byśmy księdza jeszcze słuchali”, to dają głoszącemu sygnał, utwierdzają go w tym przeświadczeniu, że kazania jego zostały dobrze przyjęte. Jeśli to samo mówią ludzie świeccy, to tym bardziej potwierdzają skuteczność kaznodziei. Mówiłem wtedy do ludzi przez 20-30 minut, dłużej by nie wytrzymali. Dawniej myślałem sobie nawet w ten sposób: Ile to trzeba namęczyć się, żeby mówić przez 5 minut? Później, jak mi kazano mówić 5 minut, to nie chciałem podejmować takich krótkich kazań.
Kapłan wygłaszający rekolekcje również przeżywa je, tak jak i słuchacze, ale na swój sposób. Nawet gdyby kaznodzieja mówił piąty raz na sam temat, to zawsze będzie ujmował tę tematykę inaczej, ubierał ją w inne zdania. Tak postępował ks. Ludwik Broda, ks. Ludwik Bajgrowicz czy ks. Czesław Ramusiewicz, nazywany przez nas Kejterem.
S.T.: Co jest największą nagrodą dla rekolekcjonisty?
Cz.M.: Jak ludzie nie wychodzą z kościoła, tylko słuchają rekolekcjonisty, ale z opowiadań innych słyszałem i takie historie, że jak ksiądz szedł na ambonę, to ludzie uciekali z kościoła, no może nie wszyscy gremialnie. Bywały natomiast okrzyki aprobaty czy klaskania. Ludzie byli bardzo ofiarni; na tacę składali nawet dolary; kiedyś otrzymałem zwitek zielonych banknotów, powiązanych sznurkiem i dwie rosyjskie obrączki. Z niejednej średniej wielkości parafii przywoziłem duże ilości pieniędzy (nawet po podzieleniu na połowę dla współprowadzącej siostry). Problemem był ciężki bilon i jeśli się go nie wymieniło na papierowe pieniądze, to trzeba było go nosić ze sobą. Wszystkie pieniądze, które otrzymywałem na rekolekcjach, przekazywałem do Zarządu Prowincjalnego, a tam odbierał je ekonom prowincjalny. Owszem, byli wśród nas i tacy rekolekcjoniści, którzy stale lub okresowo przekazywali tacę z rekolekcji na rzecz swojego domu. Ja natomiast zawsze pracowałem na rzecz Zarządu.
Wszelkie też moje zlecenia pracy przyjmowała i przekazywała mi Warszawa. Wcześniej jeszcze decyzja o prowadzeniu rekolekcji powołaniowych zapadała w konkretnej diecezji. Jeśli biskup zdecydował się na nie, to wtedy jego rada kapłańska czy jakiś inny diecezjalny organ zapraszał nas do ich przeprowadzenia. Nie można było prywatnie podejmować i prowadzić takich rekolekcji, ale jedynie w strukturach KDDPP. Czasami gdy ktoś nie mógł poprowadzić wyznaczonej mu serii rekolekcji, musiałem wtedy sam przyjmować takie „awaryjne” sytuacje, np. kiedyś w trakcie urlopu jechałem z Zakopanego aż po Szczecin, aby przeprowadzić tam misje z okazji Nawiedzenia Obrazu MB Częstochowskiej.
Niezmiernie ważną nagrodą dla rekolekcjonisty jest kilkakrotne zaproszenie go na rekolekcje do tej samej parafii, tak np. miałem w Kartuzach (6 razy, rok w rok). Jeśli więc proboszcz prosił już któryś raz z kolei, to znaczyło, że rekolekcje przyniosły w parafii dobre owoce duchowe. Generalnie wszyscy proboszczowie byli bardzo życzliwie nastawieni do naszych rekolekcji.
S.T.: Od 1974 zamieszkał Ksiądz przy ul. Elżbietańskiej w Gdańsku i wyjeżdżał na rekolekcje, a od 2006 działa tu dalej jako duszpasterz. Na czym polega ta nowa praca?
Cz.M.: Do moich obowiązków należy głoszenie kazań i posługa w konfesjonale. Spowiedź trwa zwykle dwa razy w tygodniu, po pół dnia, niekiedy więcej. Ja po zawale mózgu szybko się męczę. Kiedyś wyznaczyli mi 5 godzin spowiedzi, to nawet z przerwą nie dałem już rady. Do tego wypadło mi w niedzielę głosić wszystkie kazania. Wtedy trudno było mi odprawić nawet mszę. Doszło do migotania przedsionków serca. To już nie te czasy, kiedy miało się 40-60 lat. Ja już mam 81 lat.
Silnie działa na mnie pogoda, zwłaszcza wtedy, gdy następują skoki ciśnienia. Jak utrzymuje się słoneczna pogoda, to idzie wytrzymać i jest dobrze. Dwa dni temu ciśnienie wahało się, ale ja pouczony przez lekarzy wiem już, jak na takie sytuacje reagować. Wszystko polega na tym, aby w odpowiednim czasie wziąć pastylki, które mają zadanie odblokować serce. Codziennie też spożywam zdrową żywność.
S.T.: Dlatego dobrze Ksiądz wygląda! Czy chciałby Ksiądz powrócić do tamtych prac rekolekcyjnych, gdyby Księdzu lepiej dopisywało zdrowie?
Cz.M.: Pewnie że chciałbym, chętnie bym pojechał do jakiejś parafii z moimi rekolekcjami. Duch ochoczy, ale ciało już słabsze! A najdłuższy czas mojej pracy rekolekcyjnej, bez żadnej przerwy, to trzy miesiące, dzień w dzień. Były to misje lub rekolekcje, w tym misje przed koronacją obrazu MB Hodyszewskiej. Wtedy kończyłem rekolekcje w jednym miejscu i jechałem tego samego dnia w następne, o ile było blisko, a jeśli było to gdzieś dalej, to miałem tylko dzień czasu na przejazd. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby dać mi samochód. Jak rozpadła się później nasza grupa powołaniowa, ja dalej jeździłem z rekolekcjami. Odkąd w 2006 choroba przyhamowała mnie, zakończyłem swoją rekolekcyjną działalność. Od tego czasu udzielam się tutaj. W ostatnim czasie głosiłem jeszcze kazania niedzielne. Daję jeszcze radę. Mam też swoich fanów! Czasem podchodzą do mnie na ulicy i dziękują za wygłoszone kazanie lub pytają, kiedy będę głosił. Pocieszam się tym, że jeszcze mówię „z sensem”. I to jest ta nagroda, bo innej zresztą nie ma na tym świecie.
S.T.: Będąc tutaj słyszałem o mało znanej inicjatywie Telefonu zaufania, którą podjęli miejscowi pallotyni.
Cz.M.: Telefon zaufania działał w domu studenckim Żak. To my zorganizowaliśmy ludzi świeckich i formowaliśmy ich w tym kierunku, ale oni już sami działali. Zasługi w tym dziele mają: ks. Jan Pałyga, ks. Jan Papkała i ks. Jerzy Błaszczak. Siedziba Telefonu zaufania mieściła się przy skrzyżowaniu Wałów Jagiellońskich z ul. Hucisko. Było tam pomieszczenie, gdzie siedzieli młodzi ludzie i odbierali telefony od ludzi przeżywających swoje życiowe problemy i starali się im pomagać. Kiedy Telefon zaufania przejęli od nas inni ludzie, instytucja ta szybko upadła.
Podobnie było z nabożeństwami ekumenicznymi z okazji Tygodnia modlitw o jedność chrześcijan, które przez długi czas odbywały się przy naszym kościele św. Elżbiety. Po nabożeństwach wszyscy uczestnicy spotykali się w naszym domu na wspólnej agapie. Niekiedy bywał przedstawiciel biskupa. Później zmieniła się forma tych spotkań i dziś nie ma już tej działalności duszpasterskiej w naszym kościele i domu.
S.T.: Na koniec chciałbym podziękować Księdzu za ochotne podzielenie się informacjami na temat prac, jakie wykonywał Ksiądz w Gdańsku przez 53 lata kapłaństwa, z tego 42 lata poświęcił Ksiądz pracy rekolekcyjno-misyjnej (od IX 1974 do X 2006). Podziwiam u Księdza pogodę ducha i radosną postawę. Dziękuję i życzę nieustannego optymizmu w życiu, zdrowia i długich lat życia na miarę ks. Tadeusza Płonki.
Cz.M.: Do tych 53 lat kapłańskiego życia należy jeszcze dodać rok w Szczecinie i dwa lata w Chełmnie, gdzie proboszczem i rektorem był wtedy ks. Franciszek Świerczek. A jeśli chodzi o Szczecin, to trafiłem tam z prostej przyczyny, bo prowincjał ks. Eugeniusz Weron, wskazując na mnie stwierdził: „Ten to pójdzie do Szczecina, bo tam są duże trudności w głoszeniu kazań” (chodziło o ilość wygłaszanych kazań). A mówiło się wtedy bez mikrofonów, choć już bywały, ale tam były niepotrzebne, bo była fantastyczna akustyka. Jak ksiądz mówił czy śpiewał od ołtarza, to w naszym domu, dobudowanym wtedy do kościoła, słyszeliśmy wszystko to, co działo się w świątyni, nawet poprzez zamknięte okna w kościele i domu. Mikrofon więc nie był tam potrzebny.
Rozmowę przeprowadził i tekst do druku przygotował ks. Stanisław Tylus SAC
Indeks zmarłych według daty śmierci
Indeks zmarłych z podziałem na lata śmierci
Miejsca spoczynku polskich pallotynów wraz ze zdjęciami
Ci, co odeszli ze Stowarzyszenia
Więzi Kardynała Franciszka Macharskiego z pallotynami
Rocznice pallotyńskich wydarzeń
Ks. Stanisław Jurkowski SAC, duszpasterz polonijny we Francji
Liber mortuorum w latach 2020-2024. Przeszłość i przyszłość
1. Krótka historia strony Liber mortuorum
a) Pierwsze biogramy zmarłych pallotynów ukazały się na stronie internetowej WSD Ołtarzew w styczniu 2007 r. Autorem ich był ks. Janusz Dyl SAC, który tworzył je pod niezrealizowaną przez niego „Księgę zmarłych pallotynów”. W maju 2009 r., wraz z przebudową strony internetowej, zostały one zastąpione życiorysami, które również pochodziły z książki ks. Dyla pt. Pallotyni w Polsce w latach 1907-1947, Lublin 2001, s. 397-475. Te krótkie biogramy zostały doprowadzone do lat 1998-99 (nie były też kompletne i nie uwzględniały członków Regii Miłosierdzia Bożego). Od tego czasu ks. Stanisław Tylus SAC sporządził Indeks zmarłych według daty śmierci i dołączył wszystkie brakujące życiorysy zarówno z obu polskich prowincji, jak i Regii Miłosierdzia Bożego. Na stronie Seminarium ołtarzewskiego biogramy te istniały do 2013 r.
b) Nowe, obecnie istniejące biogramy zmarłych pallotynów, zostały napisane przez ks. Stanisława Tylusa SAC. W 2011 r. zostały one umieszczone na stronie http://www.pallotyni.pl, pod nazwą LIBER MORTUORUM. Początkowo były to tylko biogramy polskich pallotynów i przełożonych generalnych Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego oraz życiorysy pallotynek. Poszerzona i poprawiona ich wersja (ale bez pallotynek i przełożonych generalnych pallotynów) została opublikowana drukiem (Tylus Stanisław, Leksykon polskich pallotynów 1915-2012, Ząbki 2013, ss. 694).
c) W latach 2013-15 strona Liber mortuorum (http://pallotyni.eu/Liber.mortuorum/zmarli_index.php) została poszerzona o życiorysy pallotynów i pallotynek pochodzenia polskiego oraz ekspallotynów, którzy zmarli jako księża diecezjalni lub w innym instytucie życia zakonnego. Od listopada 2014 r. dołączone zostały też biogramy pallotynek pracujących w Polsce lub pochodzących z terenów polskich, jak również ich przełożone generalne. W 2015 r. rozszerzono zakres przedmiotowy strony o nowe kategorie: Słudzy Boży spoza Polski i Niemieccy pallotyni działający przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich. Niezależnie od tego uaktualniane były kategorie Polskich pallotynów i Pallotynek, którzy odeszli do wieczności w okresie lat 2013-15. W celu szybszego znalezienia poszukiwanego biogramu przemodelowano Indeks zmarłych według daty śmierci oraz sporządzono nowy Alfabetyczny indeks zmarłych oraz Indeks zmarłych z podziałem na lata śmierci.
d) W listopadzie 2017 r. strona została umieszczona w domenie https://LiberMortuorum.pl/
skąd jej zawartość jest dostępna w serwisach takich jak: http://www.pallotyni.pl, http://sac.org.pl
e) W 2015 r. strona Liber mortuorum aktualizowana była kilkanaście razy. Pojawiło się na niej 88 nowych biogramów, głównie pallotynek (65). Tego roku, praktycznie w 50% istniejących biogramów, zostały wprowadzone liczne uzupełnienia i poszerzenia, a także poprawiono zauważone błędy. Zmiany w poszczególnych biogramach sygnalizowane są informacjami naniesionymi pod konkretnym biogramem. Pod określeniem Zmienione lub Uzupełnione biogramy autor ma na myśli nie tylko istotną lub większą partię zmian, ale i pewne drobne informacje, które pojawiały się niezależnie od ich zaznaczenia. W 2016 r. dodano 28 nowych biogramów, zaś w 2017 r. pojawiło się 14 biogramów.
2. Stan aktualny biogramów
a) W latach 2022-2023 strona Liber mortuorum poszerzyła się o łącznie o 24 biogramy, z których 23 to nowe biogramy polskich pallotynów: ks. Charchut Stanisław (†9 II 2022), ks. Daniel Leszek (†20 III 2022), ks. Tomasiński Tadeusz (†1 VI 2022), ks. Matuszewski Stanisław (†23 VI 2022), br. Mystkowski Mieczysław (†1 VII 2022), br. Szporna Wojciech (†5 X 2022), ks. Stasiak Władysław (†29 X 2022), ks. Bławat Anastazy (†1 I 2023), ks. Szczotka Marian (†28 I 2023), ks. Jurkowski Stanisław (†10 II 2023), ks. Czaja Piotr (†25 II 2023), ks. Szczepański Józef (†19 V 2023), ks. Bazan Tadeusz (†15 VI 2023), ks. Borowski Tomasz (†20 VI 2023), ks. Kantor Stanisław (†20 VI 2023), br. Kubiszewski Jan (†3 X 2023), ks. Wierzba Jacek (†21 XI 2023), ks. Kozłowski Józef (†26 XI 2023), ks. Rembisz Zbigniew (†7 XII 2023), ks. Bober Szczepan (†24 XII 2023). Ukazał się również jeden biogram przełożonych geberalnych i biskupów - bp Freeman Séamus (†20 VIII 2022).
Tabela. Stan aktualny biogramów na koniec grudnia 2014-2024 r.
Kategorie pallotyńskich biogramów | XII | XII | XII | XII |
XII |
XII |
XII |
XII 2021 |
XII 2022 |
XII 2023 |
2024 |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
Polscy pallotyni | 368 | 377 | 387 | 395 | 401 | 404 | 419 | 431 | 442 | 455 | +3 |
Pallotyni polskiego pochodzenia (*) | 14 | 16 | 18 | 18 | 18 | 18 | 18 | 18 | 18 | 18 | |
Przełożeni generalni i biskupi | 19 | 19 | 20 | 22 | 23 | 25 | 25 | 26 | 27 | 27 | |
Słudzy Boży spoza Polski | -- | 5 | 6 | 6 | 6 | 6 | 6 | 6 | 6 | 6 | |
Niemieccy pallotyni działający przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich (✺) | -- | 7 | 11 | 13 | 13 | 13 | 13 | 13 | 13 | 13 | |
Ekspallotyni (**) | 23 | 23 | 25 | 25 | 25 | 25 | 25 | 25 | 25 | 25 | |
Pallotynki (przełożone generalne i siostry pracujące w Polsce lub pochodzące z terenów polskich zostały oznaczone znakiem ☼) | 47 | 112 | 113 | 114 | 118 | 122 | 127 | 130 | 130 | 130 | |
Przyjaciele SAC i ci, co odeszli od Stowarzyszenia | -- | -- | 7 | 8 | 8 | 8 | 9 | 9 | 9 | 9 | |
Razem | 471 | 559 | 587 | 601 | 612 | 621 | 642 | 658 | 670 | 683 | +3 |
b) W latach 2018-2021 strona Liber mortuorum poszerzyła się o 24 nowych biogramów. W grupie Polskich pallotynów i Pallotynek znalazły się następujące biogramy: s. Speransa Joniec (†11 II 2018), s. Teresa Matula (†1 VI 2018), ks. Jerzy Maj (†24 VI 2018), br. Jan Bandoszek (†28 VII 2018), ks. Tadeusz Płonka (†24 VIII 2018), ks. Bogdan Kusznir (†26 VIII 2018), s. Majola Rataj (†6 XI 2018) , s. Jadwiga Waszczeniuk (†17 XI 2018), ks. Józef Świerkosz (†20 XII 2018) , ks. Andrzej Biernacki (†23 XII 2018), s. Władysława Sitarz (†27 IV 2019) , s. Helena Szaniawska (†22 VII 2019), ks. Witalij Wezdeckij (†24 VIII 2019), s. Martyna Gumul (†9 IX 2019), s. Estera Stachnik (†20 IX 2019), ks. Kazimierz Czulak (†29 IX 2019), br. Tadeusz Wojciechowski (†12 XII 2019), ks. Stanisław Kobielus (†3 I 2020), br. Jan Cuper (†18 II 2020), ks. Józef Żemlok (†16 III 2020) i ks. Józef Liszewski (†18 III 2020). ks. Żemlok Józef (†16 III 2020), ks. Liszewski Józef (†18 III 2020), ks. Kantor Wiesław (†5 V 2020), ks. Latoń Jan (†7 V 2020), s. Wołosewicz Wirginitas (†17 V 2020), s. Hetnał Maria (†14 VI 2020), s. Otta Agnieszka (†15 VII 2020), ks. Korycki Jan (†31 VII 2020), ks. Szewczul Jerzy (†6 X 2020), s. Smentoch Kryspina (†14 X 2020), s. Suchecka Zofia (†19 X 2020), ks. Domagała Stefan (†24 X 2020), ks. Dragiel Mirosław (†30 X 2020), ks. Pytka Kazimierz (†5 XI 2020), ks. Domański Ryszard (†10 XI 2020), ks. Młodawski Grzegorz (†22 XI 2020), ks. Lisiak Józef (†27 XII 2020), s. Klekowska Mariola (†27 XII 2020), ks. Dzwonkowski Roman (†30 XI 2020), s. Wojtczak Urszula (†9 I 2021), ks. Błaszczak Jerzy (†15 I 2021), ks. Rykaczewski Tadeusz (†9 II 2021), ks. Czulak Antoni (†23 IV 2021), ks. Daniel Edward (†17 IV 2021), s. Gojtowska Agnieszka (†27 V 2021), ks. Nowak Kazimierz (†14 V 2021), s. Pruszyńska Zefiryna (†1 V 2021), ks. Zając Jan (†4 VII 2021), ks. Kot Jan (†8 VII 2021), ks. Mugobe Banuni Ignace (†26 VII 2021), ks. Kończak Jan (†11 VIII 2021), ks. Stachera Kazimierz (†24 VIII 2021), ks. Orlikowski Stanisław (†9 X 2021) i br. Dziczkiewicz Franciszek (†21 X 2021). Grupę Przełożonych Generalnych i pallotyńskich biskupów reprezentują: bp Konrad Walter (†20 IX 2018), bp Thomas Thennatt (†14 XII 2018), bp Alojzy Orszulik (†21 II 2019) i abp Hoser Henryk (†13 VIII 2021).
c) W latach 2018-19 autor strony przeprowadził kwerendę materiałów zawartych w archiwum domu pallotyńskiego w Gdańsku (dom przy ul. Elżbietańskiej). Niezależnie od tego, trwała kwerenda materiałów w Archiwum Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Szerokiemu badaniu poddawane były materiały, które autor strony pozyskał wcześniej w Archiwum Generalnym Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w Rzymie, w Archiwum Regii Miłosierdzia Bożego w Paryżu i w Archiwum Sekretariatu Prowincji Zwiastowania Pańskiego w Poznaniu. Wiele nowych informacji autor otrzymał od osób prywatnych i instytucji. Istniejące biogramy są systematycznie wzbogacane o fotografie, zarówno portretowe, jak i grupowe (sytuacyjne). Zdjęcia pochodzą głównie ze zbiorów Archiwum Prowincji Chrystusa Króla, ale i wielu osób prywatnych, którym pragnę jeszcze raz serdecznie podziękować
3. Zrealizowane plany z ubiegłych lat (zapowiadane i niezapowiadane)
a) Z dniem 12 stycznia 2015 r. zostały wymienione na stronie Liber mortuorum wszystkie dotychczasowe wersje życiorysów pallotynów polskich zmarłych do 2012 r. W ich miejsce wprowadzono biogramy zaczerpnięte z publikacji autora strony (Tylus Stanisław, Leksykon polskich pallotynów 1915-2012, Ząbki 2013). Inne kategorie pozostały bez zmian.
b) Zgodnie z zapowiedziami od sierpnia 2015 r. włączane są stopniowo do strony Liber mortuorum biogramy niemieckich pallotynów, działających przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich. Na chwilę obecną włączono biogramy 13 niemieckich pallotynów, umieszczając przy ich nazwisku symbol ✺.
c) Spośród nie sygnalizowanych wcześniej zmian na stronie Liber mortuorum pojawiła się od maja 2015 r. nowa grupa biogramów, to jest pallotyńskich sług Bożych spoza Polski. Obecnie w jej ramach można znaleźć 6 biogramów. Są to życiorysy: bł. Richarda Henkesa (†1945), bł. Elisabetty Sanny Porcu (†1857), Josefa Englinga (†1918), Josefa Kentenicha (†1968), Franza Reinischa (†1942) i bpa Heinricha Vietera (†1914).
d) Wśród nowych inicjatyw, nie sygnalizowanych wcześniej, należy wymienić dział Materiały źródłowe. Dział ma za zadanie poszerzać naszą wiedzę na temat życia i działalności zmarłego.
e) Dołączono również Miejsca spoczynku polskich pallotynów. Jest to alfabetyczny układ według miejsc pochówków, w których złożono zmarłych Współbraci. Obejmuje zarówno obszar Polski, jak i całego świata. Na końcu listy umieszczono też miejsca pochówków pallotynów z niemieckiej Prowincji Świętej Trójcy, spoczywających na ziemi polskiej, pallotynek i ekspallotynów. Pierwotna wersja została umieszczona 31 października 2015 r.
f) W styczniu 2016 r. umieszczono na stronie Liber mortuorum biogram ks. Antoniego Słomkowskiego †1982, kapłana archidiecezji gnieźnieńskiej, profesora i rektora KUL (i materiały źródłowe, którymi są jego wspomnienia na temat kontaktów z pallotynami), zapoczątkowując w ten sposób grupę przyjaciół SAC. Grupa aktualnie obejmuje 8 nazwisk i będzie ona stopniowo realizowana w najbliższych latach.
g) Uzupełniono i poszerzono biografie w kategorii Niemieccy pallotyni działający przed 1945 r. na obecnych ziemiach polskich i Pallotyńscy słudzy Boży spoza Polski. Kontynuowane będą dalsze prace nad uzupełnianiem i poszerzaniem dotychczasowych biogramów, bowiem kwerenda materiałów archiwalnych dostarcza wiele nowych i nieznanych do tej pory informacji.
h) Na początku 2016 r. dołączono do strony Liber mortuorum zestawienie chronologiczne, które zostało zatytułowane: Rocznice pallotyńskich wydarzeń przypadających w 2016 roku. Autor strony zestawił wydarzenia, jakie dokonały się w latach: 1916 (100 lat temu), 1941 (75 lat temu), 1966 (50 lat temu) i 1991 (25 lat temu). W 2020 r. w miejsce w.w. Rocznic pojawi się Kalendarium pallotyńskie, które autor systematycznie publikuje na swoim profilu FB - https://www.facebook.com/profile.php?id=100012227057005.
i) Spośród innych planów zrealizowanych planów było zakończenie Kalendarium dziejów Regii Miłosierdzia Bożego (1946-2019).
5. Uwagi i prośba o materiały
Wszystkich zainteresowanych biogramami zmarłych pallotynów lub pallotynek proszę o ewentualne spostrzeżenia i uwagi dotyczące treści biogramu lub innych kwestii. Ponadto zachęcam Wszystkich do przekazywania fotografii, informacji lub materiałów (jeśli trzeba, oczywiście do zwrotu) na adres e-mailowy: stansac@wp.pl lub listownie na adres: Pallotyński Instytut Historyczny, ul. Skaryszewska 12, 03-802 Warszawa.
Stroną techniczną Liber mortuorum już od 15 lat (od 2009 r.) zajmuje się Pan Donat Jaroszewski. Za lata współpracy, cierpliwość i wszelaką pomoc w tym zakresie jestem Mu bardzo wdzięczny.
Warszawa 28 I 2024
Stanisław Tylus SAC
Publikacja Leksykon polskich pallotynów zawiera 356 biogramów polskich pallotynów zmarłych w latach 1915-2012. W książce został zastosowany układ alfabetyczny. Do biogramów zostały dołączone fotografie portretowe. Pod każdym biogramem została zamieszczona literatura, zawierająca bibliografię przedmiotową. Publikację zamyka indeks osobowy.
Podstawę źródłową niniejszej pracy stanowią akta osobowe zgromadzone w: Archiwum Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie, Archiwum Sekretariatu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie, Archiwum Regii Miłosierdzia Bożego w Paryżu, Archiwum Generalnym Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w Rzymie i Archiwum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W pracy zostały uwzględnione „Wiadomości Polskiej Prowincji SAK” (do 1993), „Wiadomości Prowincji Chrystusa Króla” (1993-2012), „Annuntianda. Biuletyn Prowincji Zwiastowania Pańskiego SAK” (1994-2012). Pomocne okazały się katalogi stowarzyszenia i prowincji polskich, czasopisma wydawane przez pallotynów i kroniki poszczególnych domów. Nie bez znaczenia były również relacje ustne żyjących członków stowarzyszenia i przedstawicieli rodzin zmarłych.
Zmarli współbracia tworzyli pallotyńską historię i byli nieomal wszechobecni w wielu dziedzinach polskiej kultury XX-XXI w., np. w nauce, literaturze i wszelkiego rodzaju piśmiennictwie oraz w działalności edukacyjnej, wychowawczej i wydawniczej, a także w pracach na rzecz emigracji, misji i apostolstwa świeckich. Pośród nich są postacie bardzo znane, które wywarły duży wpływ na dzieje Kościoła polskiego, m.in.: ks. Alojzy Majewski, ks. Wojciech Turowski czy Sł. B. ks. Stanisław Szulmiński, albo przeszły do historii Polski dzięki wielkiej miłości do Ojczyzny, jak Bł. ks. Józef Stanek czy ks. Franciszek Cegiełka i wielu innych.
Jednak w Leksykonie znajdują się nie tylko ci najwięksi, ale wszyscy, którzy żyli i działali w polskich strukturach stowarzyszenia w kraju i poza nim. O każdym z nich, nawet najskromniejszym bracie, kleryku czy nowicjuszu, możemy dowiedzieć się wszystkiego, co można było wydobyć ze źródeł i opracowań.